MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Psy czekają na zmarłych właścicieli

Łukasz MM-kowicz
Łukasz MM-kowicz
Ich opiekunowie zginęli. A wierne zwierzęta czekają – opowiadają mieszkańcy miejscowości w pobliżu Bełżyc. Od tygodni pod gołym niebem koczują tam dwa psy.

Zaopiekować nimi chcieli się wolontariusze z lubelskiego schroniska. Ale psy uciekają. Wolą być tam, gdzie umarli ich właściciele.

- Jakiś czas temu zdarzył się tu śmiertelny wypadek. Jedynie strażacy byli w stanie dostać się do nieżywych już pasażerów – opowiadają mieszkańcy Matczyna. Na miejscu tragedii zostały dwa psy, które podróżowały w samochodzie.  Do dziś czekają na właścicieli, którzy nigdy już po nich nie wrócą. – Nie wiedzieliśmy, co z nimi zrobić. Nikt ich specjalnie nie dokarmiał – komentują w Matczynie.

Dwa czworonogi zadomowiły się przy samej drodze, w pobliżu miejscowego kościoła. – Są tu od kilku tygodni. W miejscu, w którym śpią nie rośnie już trawa. Musiały wygniatać ją od dłuższego czasu – mówi Dorota Okrasa, wolontariuszka lubelskiego schroniska dla zwierząt. – Pojechaliśmy do Matczyna, żeby zabrać psy do schroniska. Ale uciekły przed nami. Są nieufne i zaniedbane – mówi. Jednocześnie zapewnia, że będą do skutku próbować złapać zwierzęta.

Sprawę komentuje Zdzisław Małysz, komendant Straży dla Zwierząt. – To karygodne! Dlaczego gmina i policja dopuściła do tej sytuacji? Kiedy w wypadku samochodowym ginie właściciel i pozostawia w miejscu tragedii zwierzę, policja lub urzędnicy mają obowiązek powiadomić najbliższe schronisko – twierdzi. Funkcjonariusze się bronią. – To pracownicy gminy powinni zawiadomić odpowiednie służby – wyjaśnia Arkadiusz Arciszewski z lubelskiej policji. W Matczynie nikt nie zareagował. – Tu błąkają się różne przybłędy. Kolejne dwie, co za różnica – uważa mieszkaniec Matczyna.

Podobny wypadek miał miejsce kilka dni temu. Między Lublinem, a Świdnikiem samochód, którym podróżowała Ewa Stępniak, dachował siedem razy. Kobieta z urazem kręgosłupa trafiła do szpitala. Z panią Ewą jechała też jamniczka Balbinka. Pies w szoku uciekł z miejsca wypadku. – Balbinka cały czas biegła. Widziano ją w Prawiednikach, Bychawie i Wierzchowiskach. Po kilku dniach wróciła do Malinówki. Tam zdarzył się wypadek. Zaszyła się w pobliskiej szklarni. Niestety, wypłoszona nie dała się załapać nawet mężowi pani Ewy.

Właściciele Balbinki postanowili odszukać psiaka. Prośbę o pomoc w odnalezieniu jamniczki wysłali też do naszej redakcji. – Bo to moja ukochana przylepa, która sporo w życiu przeszła – opowiada pani Ewa. – W lutym przygarnęliśmy Balbinkę, którą gdańskie Animals odebrało właścicielowi. Była bita i głodzona.
W piątkowe południe zadzwonił jednak telefon. Balbinka nie żyje. Została potrącona przez samochód.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto