– Patrolując al. Tysiąclecia zauważyliśmy, że nad Starym Miastem unosi się dym. Natychmiast pojechaliśmy na miejsce. Dym wydobywał się przez komin, płonął dach – relacjonuje 26-letni sierżant Krzysztof Laskowski z lubelskiej policji.
– Powiadomiliśmy strażaków, ale nie czekając na nich weszliśmy do budynku i pukaliśmy do mieszkań, by wyprowadzić stamtąd ludzi – dodaje 35-letni sierżant Marcin Kępowicz, policjant z Lublina. – Była 4 rano i większość osób jeszcze spała, dlatego ewakuacja trwała dość długo. Pamiętam topniejące od temperatury dach i wnętrze budynku. Po schodach zbiegały całe rodziny.
I dodaje: - Łapaliśmy dzieci, pomagaliśmy też wydostać się osobom niepełnosprawnych. Wśród nich było dziecko na wózku inwalidzkim i mężczyzna chodzący o kulach. Taka ewakuacja to moment któremu towarzyszą ogromne emocje. Dopiero teraz dochodzę do siebie – mówi Marcin Kępowicz.
Także mieszkańcy wspominają ten poranek bardzo dramatycznie. Pożar wybuchł najprawdopodobniej na strychu, później ogień przeniósł się na niższe kondygnacje.
- Zdążyłam tylko wyprowadzić dzieci z płonącego mieszkania. Koszmar zaczął się o 4 rano, kiedy policjanci zastukali do drzwi i powiedzieli, że musimy się ewakuować – mówi pani Agnieszka. – W pożarze straciliśmy wszystko to, co mieliśmy.
- Wybiegłam z mieszkania bez ubrań, na szczęście dzieci były w piżamach. Schowaliśmy się do podstawionego autobusu, który miał zapewnić nam przejściowe schronienie – dodaje Katarzyna Urban.
– Nikt jeszcze nie rozmawiał z nami, co dalej, czy dostaniemy jakieś mieszkania zastępcze – mówi Anna Jeżowska, która w pożarze kamienicy straciła cały swój dobytek. – Najbardziej przeżywają to dzieci. Są bardzo zestresowane. Teraz są w domach, pod opieką dziadków lub znajomych. My czekamy na miejscu na konkretne informacje.
Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie i Urząd Miasta zapewniają, że pomogą pogorzelcom.
– Od godziny 7 rano pracownicy socjalni byli na miejscu i wspierali poszkodowanych. Zapewniliśmy im pomoc psychologiczną. Przyznaliśmy rodzinom zasiłki średnio w wysokości 300 zł na osobę oraz posiłki w barach. Dwie rodziny z dziećmi umieścimy w mieszkaniach interwencyjnych – zapewnia Ewa Wawruch, zastępca dyrektora MOPR-u.
– Znaleźliśmy już 30 miejsc do zakwaterowania w hotelach. Swoją pomoc zaoferował też Dom Samotnej Matki – zapewnia z kolei Mirosław Kalinowski z biura prasowego Urzędu Miasta.
- Robimy przegląd budynków, które mogłyby stać się lokum zastępczych dla 11 rodzin, które pozostały bez dachu nad głową – informuje Jarosław Grządka z miejskiego Wydziału Bezpieczeństwa Mieszkańców i Zarządzania Kryzysowego.
Tomasz Kępa, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego w lubelskim ratuszu dodaje: - Udało się nam sprowadzić autobus, w którym mieszkańcy mogli się schronić podczas pierwszych godzin po pożarze. Jako budynki zastępcze dla poszkodowanych bierzemy doraźnie pod uwagę hotele i schroniska. Będziemy również musieli poczekać, aż zakończą się remonty lokali z odzysku, które remontował ostatnio Zarząd Nieruchomości Komunalnych. Na razie jednak nie chcemy mówić o konkretnych adresach – podkreśla.
Na miejscu przy Dominikańskiej 7 trwa rozbiórka budynku. Strażacy kończą już prace.
Na miejscu jest prokurator i ekipy śledcze, które wyjaśniają przyczyny tragedii. Ogień strawił doszczętnie górne partie budynku. Najmniej zniszczone są mieszkania na pierwszym piętrze.
Inspektorzy nadzoru budowlanego oceniają straty. Dach kamienicy spłonął doszczętnie i budynek nie nadaje się do zamieszkania.
Przeczytaj więcej o pożarze kamienicy przy ul. Dominikańskiej 7:
Dominikańska 7: Pożar kamienicy. Runęła klatka schodowa (zdjęcia, wideo, aktualizacja)
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?