Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pogotowie w pogotowiu

Janek Taraszkiewicz
Janek Taraszkiewicz
Minimum 3 tysiące netto wynagrodzenia zasadniczego domagają się pracownicy Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego. Dzisiaj rozpoczęli strajk ostrzegawczy. Od piątkowych mediacji zależy czy zaostrzą protest.

Pielęgniarki, ratownicy i kierowcy karetek protestowali dziś przed budynkiem wojewódzkiej stacji Pogotowia Ratunkowego przy ul. Spadochroniarzy. Przyjechali ze Świdnika, Piask, Łęcznej i Kraśnika, domagają się podwyżek, w przeciwnym razie grożą strajkiem.

-Jesteśmy zrozpaczone i rozgoryczone. Praca jest ciężka, bo to nieprzespane noce, ciągłe wyjazdy, dni wycięte z życiorysu, a przecież mamy też domy i rodziny, chcemy zarabiać przynajmniej 2 tysiące złotych - mówi Halina Płusa, pracująca na „erce” pielęgniarka z Lublina.

- Zarabiam 1300 złotych, a w tym jest już dodatek stażowy i dodatek nocny wyjazdowy, nie dostajemy jednak pieniędzy za przepracowane weekendy, a dyrektor proponuje 30 groszy podwyżki za godzinę - oburza się Leszek Bartoza, od 20 lat kierowca i ratownik w lubelskim pogotowiu.

12 grudnia pracownicy pogotowia weszli z pracodawcą w spór zbiorowy.

- Do dnia dzisiejszego nie możemy dojść do porozumienia z dyrektorem, więc wystąpiliśmy do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej o powołanie mediatora - mówi Marian Zepchła, przewodniczący związku zawodowego „Solidarność”.- Jeśli mediacje nie przyniosą rozwiązania, będziemy mieli prawo do legalnego strajku, nie chciałbym żeby doszło do sytuacji, kiedy karetki po prostu nie wyjadą.

-Na dzisiaj pieniędzy po prostu nie ma – rozkładał ręce Dyrektor stacji Zdzisław Kulesza, który wyszedł do protestujących – finansowanie stacji w województwie zwiększono tylko o 5 proc., mimo że zapowiedzi były o wiele bardziej optymistyczne. Zdaniem dyrektora podwyżki wymusiłby redukcje zatrudnienia. - Do tej pory z przyczyn finansowych pracy nie stracił ani jeden pracownik, mimo że zgodnie z ustawą mogę redukować zespoły do dwu lub trzyosobowych - dodał na spotkaniu dyrektor Kulesza. Ratownicy zareagowali śmiechem.

- Za 1300 złotych miesięcznie bierzemy odpowiedzialność za ludzkie życie. W tej chwili jeździmy już bez lekarzy. Pracy i odpowiedzialności przybywa, ale nie idą za tym pieniądze - stwierdza Piotr Jabłoński, ratownik z Łęcznej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto