Lublinianie rundę mieli rozpocząć w ubiegłą niedzielę. Mecz ze Stalą Stalowa Wola został jednak przełożony z powodu złego stanu murawy przy Al. Zygmuntowskich. W tej sytuacji forma piłkarzy Ryszarda Kuźmy pozostawała niewiadomą.
W meczu z Podbeskidziem to Motorowcy stworzyli pierwszą dogodną okazję. Sam na sam z Łukaszem Merdą znalazł się Kamil Oziemczuk, ale fatalnie spudłował. Po chwili do głosu doszli gospodarze. W 29 minucie na czystą pozycję wybiegł Krzysztof Chrapek, który w dogodnej sytuacji strzeleckiej zdecydował się na podanie do Martina Matusa. Ten najwyraźniej nie spodziewał się takiego rozwiązania, bo nieczysto trafił w piłkę, a ta poszybowała nad bramką Przemysława Mierzwy. Po chwili w poprzeczkę uderzył Damian Świerblewski, a dobitka Chrapka trafiła w boczną siatkę. Niespełna cztery minuty później ten ostatni z bliskiej odległości strzelił w lubelskiego bramkarza. Tuż przed końcem pierwszej połowy lublinianie ponownie zagrozili bramce Podbeskidzia, ale Oziemczuka uprzedził Merda, który zażegnał niebezpieczeństwo.
Wynik 0:0 po pierwszych 45 minutach zdecydowania zadowalał piłkarzy Motoru, którzy w tej części gry mieli sporo szczęścia.
Po zmianie stron gra nieco się wyrównała, ale nadal ton gry nadawali gospodarze. Jedną z nielicznych okazji dla przyjezdnych zmarnował Marcin Syroka, który strzelił obok słupka. Swoich sytuacji nie wykorzystali też zawodnicy Podbeskidzia i mecz zakończył się cennym dla lublinian bezbramkowym remisem.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?