Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Początek roku akademickiego w Lublinie: Co warto wiedzieć o studiach?

redakcja
redakcja
archiwum
Dziś na pierwsze zajęcia na uczelni pójdą tegoroczni maturzyści. Dla wielu z nich wiąże się to z wyprowadzką z domu, zupełną zmianą życia. Poprosiliśmy studentów II i III roku, by wystąpili w roli ekspertów. Oto ich przewodnik po uczelni i mieście.

• Akademik czy stancja?

Generalnie, na dwoje babka wróżyła. Nasze ekspertki podają wady i zalety obu opcji. Kinga: W akademiku czasami trudno o chwilę ciszy i spokoju, chociaż na stancji też tego nikt nie gwarantuje. W akademiku – można poznać dużo nowych osób, ale na stancji (bez właściciela) to swoboda i brak regulaminu. Można przenocować znajomych, rodzinę. No i zdecydowanie polecam sąsiedztwo uczelni, bo oszczędza się czas na dojazdy. Mariola do zalet akademika dodaje mniejsze opłaty i fakt, że tu zawsze ktoś pomoże i jest od kogo sól pożyczyć. Ale brakuje intymności. Z lokalizacji radzi lubelskie blokowiska, bo tam stancje są tańsze.

Ula za zaletę akademika uważa kontakty z innymi studentami z naszego kierunku, które często procentują, gdy chodzi o notatki, no i nie trzeba się martwić o rachunki za gaz czy prąd. – Wadą jest częsty konflikt interesów, czyli jedni chcą się uczyć, a inni imprezować, ale i tak można się dogadać – dodaje Ula. – Mieszkam od dłuższego czasu w akademiku, polecam go wszystkim studentom – uważa Wiola. – Nigdzie nie ma lepszych imprez. Na stancji organizuje się domówki, ale nic nie odda klimatu akademika. Wystarczy sobie tylko wyobrazić grillowanie przed akademikiem, gdzie nie dość, że czuć zapach grillowanych kiełbasek, to jeszcze słychać dźwięki gitary za oknem.

• Co koniecznie trzeba zabrać z domu, jadąc na stancję lub do akademika. Co okazuje się niezbędne i życia poza domem bez tego nie ma…

Okazuje się, że z rzeczy oczywistych: kołdra, ulubiony jasiek (koniecznie!), naczynia i garnki. – To na stancję, a do akademika bym dołożyła lampkę – wylicza Mariola. Ula, która mieszka w akademiku do "niezbędnika” dodaje: sztućce, taśmę samoprzylepną i gwoździe oraz wieszaki na ubrania, bo tych zawsze brakuje. – Warto też zabrać domowe przetwory, zawsze się przydadzą – sugeruje Kinga, która wymienia nawet mopa i plan miasta albo gps dla osób, które nie znają miasta. Viola, podobnie jak Ula mieszka w akademiku.

– W pokojach jest ciasno, ale warto mieć w nim lodówkę. Często zdarza się tak, że starsze roczniki sprzedają je po śmiesznych cenach. Ja swoją kupiłam za 10 zł! Pościel jest na wyposażeniu, ale spora część studentów przywozi swoją. Jak dla mnie to głupota chociażby z tego względu, że trzeba to później odtransportować do domu. W akademiku są pralnie, także z praniem nie ma problemu tylko gorzej z dostaniem się do owej pralni – mówi Wiola i radzi, by przypilnować podania o dostęp do Internetu (to w akademiku). Na UMCS to wydatek 25 zł miesięcznie.

• Ile kosztuje życie w Lublinie. Jakie są największe wydatki, na czym można zaoszczędzić. Jak wygląda budżet studenta?

Mariola wylicza: ok. 300 zł (za akademik) lub 400 zł (za stancje) + ok. 300–400 zł na jedzenie. Można zaoszczędzić na jedzeniu, biorąc z domu, np. pierogi i kotlety od mamy i je zamrozić, kupować w supermarketach. Brać na uczelnię swoje kanapki, bo codzienne bułeczki i batoniki sporo nas wyjdą za cały miesiąc.

Zdaniem Kingi mieszkanie kosztuje nawet 550 zł, a wyżywienie jest najtańsze, jeżeli samemu się gotuje, czasami przywozi wałówkę z domu. – Nie wiem, na czym można by oszczędzić? Ubrania i kosmetyki z niższej półki, jedzenie – niewymyślne dania… – No i zawsze warto się starać o stypendium socjalne, bo o naukowym na I roku można zapomnieć. Zawsze też można gdzieś dorobić, chociaż z pracą nie jest łatwo – uprzedza Wiola, która radzi dorywcze sklepowe inwentaryzacje czy udzielanie korepetycji.

• Pierwszy dzień na uczelni, czyli sprawy urzędowe

– Przychodząc na uczelnię, kompletnie nie miałam pojęcia, od czego zacząć załatwiać swoje sprawy ani kogo pytać – wspomina Wiola. – Jeśli chodzi o akademiki to podanie znajduje się najczęściej na stronie danej uczelni, z nim wędruje się do administracji danego akademika. Do podania należy jeszcze dołączyć dokument, że zostaliśmy przyjęci na studia. Jeśli chodzi o sprawy socjalne to załatwia się to w dziekanacie – podpowiada. – Najlepiej dopytywać się rocznika wyżej z tego samego kierunku. Dziekanat udziela informacji, jeśli je posiada, ale z zasady nie jest miły – ostrzega Mariola.

– Wiadomo, nie ma to jak pomoc studencka, więc zachęcam do odwiedzania organizacji studenckich czy też kół naukowych. Tam jest grono fajnych ludzi, którzy na pewno spróbują pomóc – radzi Ula, która z kolei chwali panie w dziekanacie. – Informacje, na pewno Internet – radzi Kinga. –W dziekanacie – różnie z tym bywa. A co jest ważne na uczelni? Oddanie indeksu w terminie. Ja zawsze również staram się przypilnować opłaty ubezpieczenia. Reszta toczy się normalnym tokiem.

• Co warto zobaczyć/ zwiedzić w mieście: dzielnica, ulica, miejsce, instytucja kulturalne, lokal. I miejsca rozrywkowe polecane nowym studentom.

Wiola rekomenduje: Zamek, Ogród Botaniczny UMCS, skansen. Dla ambitnych filharmonia i Teatr Osterwy. Wieczorne spacery, bo Lublin nocą wygląda cudownie. Z imprez – Kozienalia (mnóstwo koncertów). Poleca pizzę w Indeksie i klub Pauza oraz Archiwum. Kinga dodaje: uliczki na Starym Mieście, plac Po Farze nocą i Chatkę Żaka. Poleca Fantasy Park, Oranżadę i Fashion oraz koncerty w Graffiti.

Ula poleca galerie handlowe (Orkana, Olimp i Plaza), Ogród Saski i wszystkie kina. Mariola radzi wycieczkę do lubelskich podziemi pod Starym Miastem, bo wiele osób w ogóle o nich nie wie, a z miejsc rozrywkowych wymienia jak pozostałe ekspertki Pauzę i Oranżadę.



Nasi eksperci

• Urszula, studiuje na UMCS finanse i rachunkowość (I rok II stopnia): Uważam, że nie zmarnowałam czasu, wybierając się na studia w Lublinie. Poznałam tutaj mnóstwo ciekawych ludzi (jak wiadomo Lublin to typowo miasto studenckie, więc ciągnie swój do swego). Mogłam spełnić swoje marzenie i wstąpić do Zespołu Tańca Towarzyskiego. Miałam to szczęście, że gdy sama byłam "kotem” pomagali mi studenci starszych lat, dzięki temu dowiedziałam się wielu pomocnych informacji jak sobie radzić na uczelni, jak postępować z wykładowcami i wiele innych.

• Kinga, studiuje na UMCS finanse i rachunkowość (I rok II stopnia): Mój pierwszy październik w Lublinie w 2008 roku wspominam miło. Starsi współlokatorzy powiedzieli mi wszystko, co i jak. Kontakt z osobami z roku nawiązałam szybko, od spotkania integracyjnego po dziś dzień z kilkoma koleżankami trzymamy się razem. Ale trochę żałuje decyzji i studiów w Lublinie. Szczególnie ze względu na trudności w znalezieniu nie tyle pracy, co miejsca do zdobycia doświadczenia i praktyki. A to powinno się nabywać w czasie studiów.

• Wioleta, studiuje na UMCS fizykę (I rok II stopnia): Cofając się te kilka lat wstecz widzę swoje początki i zagubienie w tym wszystkim. Jednak z perspektywy czasu sprawy trudne stały się błahymi i dziś mogę się tylko z siebie pośmiać. Czy zaryzykowałabym drugi raz wybierając studia w Lublinie? Oczywiście, że tak.

• Mariola, studiuje na UMCS filologię rosyjską (I rok II stopnia) i zarządzanie (II rok I stopnia): Z początku swoich studiów pamiętam tylko kolejkę do dziekanatu, bo przez nią nie poszłam na jedne zajęcia. I tym samym wykorzystałam jedyną dozwoloną nieobecność. A w środku pani wydarła się na mnie, że czegoś nie mam i za kilka dni znowu stałam w kolejce. Od tej pory biorę wszystkie dokumenty (nawet, gdy nie są wymagane) oraz staram się być miła w dziekanacie. Ciągle: dziękuję, czy mogę. itp. Ale decyzja o studiach w Lublinie była dobra.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto