Na Dworzec Główny w Lublinie wjeżdża pociąg. Na peronie pełno ludzi. Po chwili okazuje się, że skład ma tylko cztery wagony. Z tego jeden to wagon pierwszej klasy, a do zajęcia drugiego szykuje się wycieczka. Zaczyna się bitwa o siedzenia w dwóch pozostałych.
Tak podróżuje się Tanimi Liniami Kolejowymi z Lublina do Kołobrzegu – zaalarmowała nas wczoraj Czytelniczka.
Pani Katarzyna z Lublina wybrała się w sobotę porannym pociągiem do Kołobrzegu o godz. 8:12. Mimo że przyszła na dworzec ponad pół godziny przed odjazdem, to z trudem znalazła miejsce siedzące. Wielu nie miało tyle szczęścia.
– To było okropne. Gdy skład podjechał, ludzie rzucili się do wejść. Mnie się cudem udało znaleźć miejsce siedzące, ale wiele osób koczowało na korytarzu przez wiele godzin (zgodnie z rozkładem jazdy podróż trwa 13 godz. – red.).
Pasażerowie są wściekli, bo jazda nad morze okazała się drogą przez mękę. Na dodatek pociąg spóźnił się godzinę.
– To, co się działo podczas jazdy, nawet świętego mogłoby wyprowadzić z równowagi – złości się nasza Czytelniczka.
Pani Katarzyna opowiada, że pasażerowie stali w korytarzach z dużymi bagażami, przez co ciężko było się przecisnąć do toalety.
Dlaczego kolej podstawiła na tak długą trasę tylko cztery wagony? – Zakładaliśmy, że taki skład wystarczy. Sprawdzimy, czy są możliwości techniczne, by pociąg z Lublina miał ich więcej. Zrobimy, co w naszej mocy, by poprawić komfort pasażerom – mówi Beata Czemerajda z zespołu prasowego PKP Intercity.
Autor tekstu: Łukasz Minkiewicz
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?