Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po błocie i w egipskich ciemnościach na ul. Czumy

Aleksandra Antonowicz
Aleksandra Antonowicz
Mieszkańcy ul. Czumy obawiają się, że wkrótce zawali się ich blok. Powodem jest nieukończona droga biegnąca wzdłuż budynku oraz tzw. murek niezgody. Padające deszcze tylko pogarszają sprawę. Podmywają wadliwą trasę i niszczą całą konstrukcję.

Blok przy ul. Czumy należy do WSM Kontakt. – Cała inwestycję obejmuje 56 mieszkań. Wsadziliśmy tu mnóstwo pieniędzy, a okazuje się, że teraz mamy same problemy – mówi Tomasz Kijek, mieszkaniec.

Sprawa ma podwójne dno. – Po pierwsze chodzi o drogę, której nie można skończyć z dwóch powodów. Dojazdu do bloku nie można ukończyć ze względu na błąd urzędników. - tłumaczy Tomasz Kijek. - Nikt nie sprawdził, że kawałek gruntu nie został wykupiony. W trakcie budowy wszedł właściciel kilkumetrowej działki i powiedział, że to jego teren. Teraz niedokończoną drogę podmywa i wszystko grozi zawaleniem. Druga sprawa to,,murek niezgody”. Podpiera on budowę nieszczęsnej drogi. Jednak murku też nie można skończyć, ponieważ nie chcą tego nasi sąsiedzi – dodaje Kijek.

Mur stał się powodem sporów mieszkańców.

– Ma on podpierać naszą drogę. Jeżeli tak się nie stanie, to wszystko się zawali. Za drogą pójdzie zapewne nasz blok, ale na budowę muru nie zgadzają się mieszkańcy sąsiedniego bloku z Jagodowej. Powód? Bo mur sięga im do parteru – tłumaczy mieszkaniec ul. Czumy, Mariusz Studziński.

Mur niezgody sprawia problem od dawna. – Miał sięgać czterech metrów, dlatego mieszkańcy ul. Jagodowej go nie chcieli. Przysłaniałby im okna. Mur jednak ma w tej chwili 3,5 metra wysokości. Nie jest tak najgorzej – mówi Mariusz Studziński. – Nam jest on potrzebny do podpierania drogi, inaczej wszystko runie – żali się.

Skoro drogi nie można wybudować, to mieszkańcy znaleźli inne rozwiązanie, by do ponad 50 mieszkań był dojazd. – W tej chwili korzystamy z awaryjnego wjazdu. To wariant zastępczy, skoro tamtej ulicy nie można ukończyć. Wydzierżawiliśmy drogę, jednak umowa wkrótce się skończy – zaznacza Studziński. - Musieliśmy ją utwardzić na własny koszt. Wydaliśmy około 30 tysięcy – dodaje.

To nie koniec problemów na osiedlu.

– Mało, że nie mamy drogi dojazdowej do bloków, to jeszcze brakuje nam oświetlenia – stwierdza Kijek – Mamy tu egipskie ciemności! – złości się pan Tomasz. Mieszkańcom nie podoba się również to, że teren budowy nie jest zabezpieczony. – Nieopodal murku jest plac zabaw. Bawią się tam nasze dzieci. Często jest tak, że przechodzą obok niezabezpieczonych drutów. Komuś może stać się krzywda – mówi Tomek Kijek.

Spór trwa od roku. – Po protestach mieszkańców z ul. Jagodowej budowa muru została sprawdzona przez nadzór budowlany. Okazało się, że spółdzielnia nie miała potrzebnych pozwoleń budowy, jednak po czasie zostały one uzupełnione – mówi Tomasz Kijek. – Budowa murku miała ruszyć, jednak mieszkańcy sąsiedniego bloku odwołali się do wojewody. Prace znów stanęły – dodaje.

W tej chwili spółdzielnia czeka na decyzję wojewody w sprawie murku.

Powiatowy Inspektor nadzoru budowlanego wydal decyzję dotyczącą budowy drogi.- Wydaliśmy nakaz wykonania prac remontowych. Uszkodzona droga musi być naprawiona, by deszcz nie podmywał jej bardziej. Trzeba będzie zdjąć kostkę i uzupełnić ubytki w jezdni – tłumaczy Robert Lenarcik, inspektor budowlany.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto