Znamy już pełne wyniki referendum strajkowego. – Na 712 osób zatrudnionych w spółce, wzięło w nim udział 567 pracowników. 529 osób opowiedziało się za strajkiem, 37 przeciw, a jeden głos był nieważny – wylicza Leszek Rudziński ze Związku Zawodowego „Solidarność”.
Nikomu jednak nie zależy na tym, żeby autobusy przestały wozić pasażerów.
- Nie sądzę, żeby związkowcy doprowadzili do zatrzymania komunikacji. To ostateczność, bo musimy przecież realizować chociażby przewozy szkolne. Są jeszcze inne formy strajku, na przykład oflagowanie budynków – tłumaczy Beata Golianek, członek zarządu spółki z ramienia pracowników.
Nawet związkowcy nie popierają radykalnych rozwiązań. - W tej chwili wyniki wskazują, że pracownicy nie pozwolą na obniżenie i tak niskich już płac – mówi Leszek Rudziński. - Jednak pani prezes spółki wyraziła chęć wznowienia rozmów w tej sprawie. Spotkamy się z nią w poniedziałek. Do tego czasu decyzja o strajku na pewno nie zapadnie, bo nam nie zależy na wprowadzaniu rozwiązań siłowych, na których ucierpiałoby przedsiębiorstwo. Ale nawet jeśli jakaś decyzja zostanie podjęta, to tylko taka, która pasażerom pozwoli spokojnie jeździć autobusami – zapewnia.
Władze PKS „Wschód” są rzeczywiście gotowe rozmawiać, ale podkreślają, że bez zgody w sprawie płac firma i tak jest w stanie funkcjonować.
– Od półtora roku negocjujemy regulamin wynagrodzeń. Jeśli związkowcy wyrazili chęć, żeby znowu o nim rozmawiać, to będziemy to robić – przyznaje Teresa Królikowska, prezes PKS „Wschód”. – Przedsiębiorstwo może jednak funkcjonować bez regulaminu wynagrodzeń – podkreśla.
Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?