Dla zespołu z Gdyni ewentualne zwycięstwo z SPR było ważne z dwóch powodów. Po pierwsze była to okazja do rewanżu za porażkę w pierwszym meczu w Lublinie, po drugie przy korzystnych wynikach innych spotkań wygrana pozwoliłaby im awansować na trzecie miejsce w tabeli. Przegrana mogłaby oznaczać spadek nawet na szóstą pozycję. Po końcowej syrenie podopieczne Grzegorza Gościńskiego musiały przygotować się na tę ostatnią ewentualność.
Zaczęło się dobrze dla gospodyń.
W szóstej minucie prowadziły 4:1, ale był to w ich wykonaniu jedynie łabędzi śpiew. Po chwili było już 7:7, a w kolejnych minutach lublinianki rzuciły siedem bramek z rzędu i dały jasno do zrozumienia, że przyjechały do Trójmiasta po zwycięstwo.
- Na początku oddałyśmy kilka niecelnych rzutów i rywalki nas skontrowały. To jednak o niczym nie decydowało i z biegiem czasu wszystko wróciło do normy – wyjaśnia Sabina Włodek, najskuteczniejsza w barwach SPR.
Do przerwy było 22:10 dla lublinianek Po zmianie stron ich przewaga wynosiła nawet 18 bramek. Wtedy trener Edward Jankowski wpuścił na parkiet zmienniczki. Gospodynie zdołały zniwelować straty, ale nie stworzyły już żadnego zagrożenia dla mistrzyń Polski.
Faza play-off ekstraklasy rozpocznie się w połowie marca. Znacznie wcześniej, bo już w tym tygodniu mistrzynie Polski czeka rywalizacja z Zagłębiem Lubin w półfinale Pucharu Polski. Pierwsze spotkanie zostanie rozegrane w środę o godz. 18. W przerwie meczu odbędzie się licytacja klubowych pamiątek przekazanych przez lubelskie zawodniczki. Dochód z akcji zostanie przekazany na leczenie chorego na białaczkę byłego piłkarza Motoru Jakuba Ławeckiego.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
