Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna: Motor Lublin - Sandecja Nowy Sącz 1:4 (0:3) - relacja, zdjęcia

Maciej Tomczak
Maciej Tomczak
Nie tak wyobrażali sobie lubelscy kibice inaugurację piłkarskiej wiosny. Motor przegrał przed własną publicznością z Sandecją Nowy Sącz aż 1:4.

Spotkanie mogło rozpocząć się po myśli lublinian, ale w dogodnej sytuacji Przemysław Żmuda z pięciu metrów... podał piłkę bramkarzowi rywali. - Nie chcę zwalać winy na warunki, ale na grząskim boisku odjechała mi noga i nie uderzyłem tak jak chciałem. Zawiodła komunikacja, nie wiedziałem, ze mam wokół tak dużo miejsca, mogłem zagrać inaczej. Szkoda, bo gdybym trafił, to mecz ułożyłby się dla nas inaczej. A tak, w pierwsze połowie przejechał po nas walec - przyznał po meczu kapitan "żółto-biało-niebieskich". Po chwili na bramkę Motoru niecelnie uderzał Maciej Bębenek. Następnie dwie nieudane próby zanotował Michał Jonczyk. Młodzieżowemu reprezentantowi Polski szczęście dopisało w 13 min., kiedy strzałem w długi róg pokonał Łukasza Gieresza.

Po ośmiu minutach było już 0:2.

W 20 min. z rzutu wolnego dośrodkowywał Rudolf Urban, piłkę głową przedłużył Jano Frohlich, a niepilnowany Grzegorz Kmiecik wpakował ją do siatki. Lublinianie próbowali zmniejszyć straty, ale najpierw Wojciech Białek z linii pola karnego uderzył tuż nad poprzeczką, a następnie Marcin Popławski strzałem z półobrotu trafił prosto w bramkarza.

W 40 minucie wynik do przerwy na 0:3 ustalił Urban.

Po zmianie stron na krótko w sercach lubelskich kibiców znów zagościła nadzieja. Wszystko za sprawą Białka, który popisał się pięknym strzałem z rzutu wolnego. Gra lublinian wyglądała lepiej, niż w pierwszej połowie, ale w 66 minucie gospodarzom znów przydarzył się moment dekoncentracji. Po indywidualnej akcji Bębenek ograł Grzegorza Wojdygę i posłał piłkę obok bezradnego Gieresza.

Goście kończyli mecz w dziesiątkę.

W 74 minucie bramkarz Mariusz Różalski faulował wychodzącego na czystą pozycję Marka Fundakowskiego. Sędzie bez wahania sięgnął po czerwoną kartkę. Przy tej okazji nie obyło się bez emocji. Goście zwlekali z wprowadzeniem na boisko rezerwowego golkipera. Nerwy puściły trenerowi Motoru Bogusławowi Baniakowi, który po żywiołowej reakcji także musiał udać się na trybuny. W końcówce lublinianie mogli strzelić kontaktowego gola, ale uderzenie głową Fundakowskiego na poprzeczkę sparował wprowadzony chwilę wcześniej do gry Marek Kozioł. Dobitka Białak była niecelna.
Porażka z Sandecją pogarsza i tak dramatyczną sytuację Motoru w ligowej tabeli.

- Winę za przegraną biorę na siebie. W pierwszej połowie przeżyłem szok, jakby przez drużynę przeszedł tajfun. Nie chcę umniejszać umiejętności graczy ofensywnych Sandecji, ale nasi gracze powinni wybijać takie piłki w polu karnym. Po przerwie nie było wyjścia, trzeba było zaatakować. Bramka Białka dała nadzieję, ale znowu straciliśmy gola - mówił trener Bogusław Baniak na konferencji prasowej. - Przepraszam kibiców i dziękuję im za świetny doping. Ich zachowanie utwierdziło mnie w przekonaniu, że w Lublinie jest dobra atmosfera - dodał.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Piłka nożna: Motor Lublin - Sandecja Nowy Sącz 1:4 (0:3) - relacja, zdjęcia - Lublin Nasze Miasto

Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto