Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pielęgniarek, jak na lekarstwo

Łukasz MM-kowicz
Łukasz MM-kowicz
Na niektórych oddziałach w szpitalu wojskowym nocą dyżuruje tylko jedna pielęgniarka. W Janie Bożym do opieki nad 530 chorymi, zatrudnionych jest tylko 300 sióstr.

Nie lepiej wygląda sytuacja w placówce przy al. Kraśnickiej, gdzie w ramach oszczędności zwolniono ostatnio 11 pielęgniarek. - Te kobiety to nie cyborgi, a tak są traktowane – uważa pani Barbara, która od kilku dni przebywa na oddziale okulistycznym szpitala wojskowego przy al. Racławickich. – Pracują naprawdę ciężko. Nocą jedna siostra musi być na zawołanie kilku, a nawet kilkunastu pacjentów.

„Solowe dyżury” to norma na oddziałach m.in. ginekologicznym i laryngologicznym. Pielęgniarka pełni wtedy również obowiązki salowej.

– Kiedyś jedna z pacjentek straciła równowagę, o mało nie upadła, a była dzień po operacji. Ciekawe, kto poniósłby konsekwencje, gdyby coś jej się stało - pielęgniarka, czy przełożeni, którzy kazali jej pracować w pojedynkę? – pyta Danuta Broniec, sanitariuszka.

Zdaniem dr Lidii Sierpińskiej, przełożonej pielęgniarek przy al. Racławickich, nie ma w tym nic niepokojącego.

– Jedna siostra na dyżurze w zupełności wystarcza, pacjenci mogą czuć się bezpiecznie. Na chirurgii chorymi opiekują się trzy siostry. Na laryngologii, ginekologii i okulistyce nie ma takiej potrzeby – przekonuje.

Innego zdania są jednak same pielęgniarki. – Jesteśmy tylko ludźmi, nie możemy robić kilku rzeczy na raz. Co jeśli dwóch pacjentów będzie potrzebowało pomocy w tym samym czasie? – pyta Teresa Żak, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek w szpitalu wojskowym. Placówka może przyjąć 220 chorych, dziś mogą się nimi zająć 153 siostry.

Nie wesoło jest również w szpitalu wojewódzkim przy al. Kraśnickiej, gdzie właśnie ruszyły zbiorowe zwolnienia.

Pracę straciły tam już 34 osoby, w tym 11 pielęgniarek. Losy pięciu kolejnych właśnie się ważą. – Jesteśmy największym szpitalem w regionie, a pacjentami opiekuje się tylko 530 sióstr. Mamy pełne ręce roboty, nie wyobrażam sobie, jak będzie funkcjonował szpital, kiedy części z nas zabraknie. Już teraz sytuacja kadrowa na niektórych oddziałach jest krytyczna – podkreśla Mariola Orłowska, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w szpitalu przy al. Kraśnickiej. – Cały czas negocjujemy z dyrekcją – dodaje.

Umowy z kilkoma pielęgniarkami rozwiązał też niedawno szpital im. Jan Bożego. – W naszej placówce jest 530 łóżek, a chorymi zajmuje się tylko 300 sióstr – wyjaśnia Marzena Siek, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek. – Robimy, co możemy, by pacjenci nie odczuli niedoboru kadry, wiele z nas bierze nadgodziny. Jest naprawdę ciężko.

Z danych Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Lublinie wynika, że w naszym regionie brakuje ponad 150 pielęgniarek.

– Tyle zatrudnia jeden szpital powiatowy. Sytuacja jest naprawdę dramatyczna. Jak tak dalej pójdzie, nie będzie miał kto zajmować się pacjentami – ocenia Andrzej Tytuła, sekretarz rady OIPiP. – Coraz częściej odbieramy telefony od sióstr, które skarżą się, że są przepracowane, ale godzą się na to, bo boją się o swoją przyszłość. Rozumiem, że dyrektorom szpitali brakuje pieniędzy, ale nie można oszczędzać na personelu.

Monika Fajge-Sołtan

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto