O problemach z dostępem do nocnej opieki medycznej przekonała się ostatnio pani Justyna z Lublina.
– Nocnych pacjentów traktuje się jak intruzów. Długo walczyłam o to, by lekarz w poradni przy ul. Kompozytorów Polskich zbadał córkę, która zachorowała na zapalenie ucha.
Okazuje się, że zmiany z zakresie nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej zamiast ułatwiać, utrudniają chorym życie. W nocy niedzieli na poniedziałek Zuzię, kilkuletnią córkę naszej Czytelniczki, pani Justyny, mocno rozbolało ucho.
– Dowiedziałyśmy się, że nie przyjmie nas już lekarz z Dziecięcego Szpitala Klinicznego przy ul. Chodźki – relacjonuje pani Justyna. – Pojechałyśmy więc do poradni przy Kompozytorów Polskich. Ochroniarz zapytał mnie o adres i stwierdził, że nie mieszkamy w rejonie poradni. Panie w rejestracji chciały odesłać nas do innej przychodni. Dziecko płakało coraz mocniej, dlatego ostatecznie zostałyśmy przyjęte – okazało się, że ma zapalenie ucha. Cała sytuacja wydaje mi się absurdalna. Przecież od 1 marca nie obowiązuje rejonizacja, a pacjenci wprowadzani są w błąd – uważa kobieta.
Sęk w tym, że od 1 marca Narodowy Fundusz Zdrowia ograniczył liczbę punktów opieki medycznej we wszystkich województwach.
Chodzi o nocne i świąteczne dyżury w przychodniach. Już nie cztery poradnie, ale tylko trzy lubelskie placówki udzielają pomocy chorym w nagłych przypadkach. Nie pomogą też szpitalne oddziały ratunkowe. Tam przyjmą jedynie ciężko chorych. Wraz z początkiem tego miesiąca przestała też obowiązywać zasada rejonizacji, kiedy pacjenci przyjmowani byli jedynie w poradniach blisko miejsca zamieszkania.
Zamieszanie w przychodni przy ul. Kompozytorów Polskich dziwi dyrektora lubelskiego oddziału NFZ Krzysztofa Tuczapskiego.
– Od 1 marca rejonizacja nie obowiązuje. Pacjent powinien być przyjęty bez względu na miejsce zamieszkania – stwierdza dyrektor. I dodaje, że w nocy z 4 na 5 marca NFZ skontrolował poradnię przy Kompozytorów.
– Jedną ze stwierdzonych tam nieprawidłowości było wypytywanie pacjentów o miejsce zamieszkania. Jeśli sytuacja taka się powtórzy, będziemy interweniować.
Mariusz Michałek, prezes Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej przy ul. Kompozytorów Polskich 8, wyjaśnia: Przyjmujemy wszystkich chorych. Pytania o dzielnicę zadawaliśmy jedynie w celach statystycznych. Sprawdziliśmy, że ok. 30 proc. naszych nocnych pacjentów to chorzy z innych rejonów.
Prezes Michałek nie może wykluczyć, że pacjenci będą nadal niepokojeni pytaniami.
– Ochroniarz, w ramach bezpieczeństwa, ma prawo zapytać o dzielnicę. Zwłaszcza, jeśli osoba wzbudzi jego podejrzenia – podkreśla.
Do tematu wrócimy.Czytaj także:
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?