Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie skazujcie ich na dom dziecka

Jakub Markiewicz
Jakub Markiewicz
Oliwia, Martyna, Patrycja i Krystian. Cała czwórka może trafić wkrótce do domu dziecka. Sąd chce odebrać je od matki i pozbawić ją praw rodzicielskich.

- To jakaś straszliwa pomyłka – płacze Angelika Ciszewska. Murem za kobietą stają znajomi, wychowawcy dzieci, psychologowie: –Ta kobieta może być wzorem dla innych rodziców. Sąd się myli! To historia jak z Kafki – mówią oburzeni.

27-letnia Angelika wychowuje dzieci samotnie.

– Paweł i Mirek, ojcowie maluchów, nie interesują się nimi. Nie utrzymuję z nimi kontaktu. Jeden z nich siedzi w więzieniu – przyznaje kobieta. Jak sobie radzi? – Pomaga mi siostra, która ze mną mieszka. Dostaję też pieniądze z funduszu alimentacyjnego, wsparcie z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie i dodatek pielęgnacyjny dla córeczki – tłumaczy pani Angelika.

Najmłodszy Krystian ma dwa latka. Patrycja trzy, Martynka pięć lat. Najstarsza, ośmioletnia Oliwia cierpi na zespół Downa. Uczy się w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym nr 2 przy ul. Głuskiej. Dyrekcja i wychowawcy nie mają żadnych zastrzeżeń, do tego jak pani Angelika zajmuje się dzieckiem. – Oliwia przychodzi do szkoły schludnie ubrana, ma całą wyprawkę. Nie zauważyłam żadnych zaniedbań – zapewnia Agnieszka Nowacka, wychowawczyni dziewczynki. Nauczycielka nie może uwierzyć, że sąd chce rozdzielić matkę i dzieci: - Oliwia, gdy widzi mamę, biegnie do niej i mocno się przytula. Pozostałe dzieci reagują podobnie. To jest ciepła, dobra rodzina – dodaje Nowacka.

Wiadomość, że pani Angelika może stracić prawa rodzicielskie, zaskoczyła i oburzyła także pracowników przedszkola, do którego Oliwia chodziła wcześniej.

– Nie mogę powiedzieć złego słowa o pani Angelice. To ciepła, serdeczna i spokojna osoba. Jej miłość do dzieci i to, jak akceptuje chorą Oliwię, to wzór dla innych rodziców – podkreśla Alina Trocewicz-Błażucka, dyrektorka przedszkola specjalnego nr 11.

Psycholog z tego przedszkola napisał w swojej opinii, że próba odebrania dzieci pani Anielic to błąd i krzywdzenie maluchów. Jednak Sąd Rejonowy w Lublinie uznał inaczej i wszczął postępowanie o pozbawienie kobiety praw rodzicielskich. – Dowiedziałam się o tym dwa tygodnie temu. Dostałam niespodziewanie pismo z sądu. Załamała mnie ta informacja. Cały czas o tym myślę. Najpierw całymi nocami płakałam. Teraz wiem, że muszę wziąć się w garść i walczyć o dzieci – mówi łamiącym się głosem pani Angelika. Kobieta sama wychowywała się w domu dziecka. Nie wyobraża sobie, że mogą tam teraz trafić jej pociechy. – Jak sąd może skazywać moje dzieci na taki los? – pyta z wyrzutem.

Zachowanie sądu zaskakuje też prawników.

Podkreślają, że sąd zastosował najbardziej rygorystyczne z możliwych rozwiązań. – Ta kobieta jest sprawna fizycznie i psychicznie, powinna zajmować się swoimi dziećmi. Nawet jeśli nie jest zaradna życiowo i potrzebuje wsparcia finansowego, to nie jest powód by odbierać jej dzieci – komentuje Grzegorz Nowicki z Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej. – Przeglądaliśmy zarządzenie sądu o wszczęciu postępowania w sprawie pozbawienia władzy rodzicielskiej tej pani. Dziwi nas fakt, że nie ma tam żadnego uzasadnienia, co przyczyniło się do rozpoczęcia takiego postępowania, czym ta kobieta zawiniła. Przypomina to trochę sytuację w jakiej znalazł się bohater „Procesu” Kafki, gdzie człowieka się oskarża, ale nie wiadomo za co. 

- Z akt, które przeglądałam w sądzie wynika, że impulsem do wszczęcia postępowania o odebranie mi dzieci była informacja kuratora sądowego, który czuwa, nad przebywającym obecnie w więzieniu, ojcem Oliwii, Martyny i Krystiana. Odwiedził nas w domu i zanotował, że śmierdziało pieluchami, a dzieci były brudne – przytacza pani Angelika. – Oliwia nie zgłasza swoich potrzeb fizjologicznych, dlatego zakładam jej pieluszki. Krystian też je nosi, bo jest jeszcze mały. Kurator był u nas w marcu, na dworze było zimno. Nie mogłam przewietrzyć mieszkania, bo synek był chory. W domu może był zaduch, ale na pewno nie smród, bo regularnie zmieniam dzieciom pieluchy – zapewnia kobieta.

Próbowaliśmy dowiedzieć się, jakie są powody takiej decyzji sądu.

Bezskutecznie. - Media nie są stroną w tym postępowaniu, dlatego nie możemy udzielić żadnej informacji – usłyszeliśmy w Sądzie Rejonowym. 

Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej wspiera panią Angielkę. – Doradzamy jej, jakie zaświadczenia powinna złożyć w sądzie, czyje opinie dołączyć i kogo powołać na świadków, by zwyciężyła tę walkę – kwituje Nowicki.

Do sprawy wrócimy.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto