Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie przygarniajcie małych sarenek

Anna Jasińska
Anna Jasińska
- To już druga taka interwencja w tym tygodniu – mówi komendant Straży dla Zwierząt. - Od wczoraj dwa razy zmuszeni byliśmy odebrać właścicielom małe sarenki, które oni oswoili – mówi Zdzisław Małysz.

Pierwszy przypadek miał miejsce we wtorek. Pracownicy lubelskiej Straży dla Zwierząt dostali telefon od jednego z weterynarzy. – Okazało się, że kobieta przygarnęła dwutygodniową sarenkę. Nakarmiła ją niewłaściwie i zwierzę trafiło do kliniki. Na szczęście weterynarz był na tyle przytomny, że natychmiast nas powiadomił – opowiada Zdzisław Małysz. – Odebraliśmy sarenkę. Trafiła na obserwację. Przebywa jednak w warunkach naturalnych, właściwych dla zwierząt łownych – dodaje.

W środę pracownicy straży odwiedzili miejscowość Strzyżewice. – Tym razem do czynienia mieliśmy z półroczną sarenką. Mieszkaniec tej miejscowości udomowił ją. Tłumaczył, że znalazł ją pozostawioną samej sobie, w zaroślach. Postanowił zaopiekować się maleństwem.

Sprawą zainteresował się Polski Związek Łowiecki w Lublinie. Sarenka musiała więc trafić z powrotem do pobliskiego lasu.

– Niestety były „właściciel" odnalazł ją i po raz kolejny zabrał do domu – mówi Małysz. Zawiadomili nas o tym mieszkańcy Strzyżewic. Skarżyli się, że sarenka przechadza się po wsi i niszczy uprawy – relacjonuje komendant. Zwierzątko niczego się nie boi, a tegoroczne plony mieszkańców gminy ma, niestety, w głębokim poważaniu. Spacerująca po wsi sarenka narażona jest tez na ataki ze strony psów, które z łatwością mogą zagryźć ufne stworzenie.

- Sarny bardzo szybko dają się oswoić. Pamiętajmy jednak, że udomowienie zwierząt wolnożyjących jest niezgodne z prawem. Grozi za to do 3 tysięcy grzywny. W ekstremalnych przypadkach zezwolenie na przechowywanie tego typu zwierzęcia w domu wydaje Marszałek Województwa – wyjaśnia komendant Straży dla Zwierząt. To samo dotyczy sów, czy jastrzębi, które coraz częściej trafiają do pracowników lubelskiej straży.

Komendant Zdzisław Małysz apeluje:

- Pamiętajmy, że zwierzęta łowne, takie jak sarny czy jelenie bardzo często zostawiają swoje młode potomstwo w zaroślach. Ale zawsze po nie wracają. Dotyk lub każda inna ingerencja człowieka może sprawić, że starsze osobniki odrzucą potomstwo, od którego wyczuje zapach człowieka. Innym przypadkiem są już stworzenia ranne lub chore. Wtedy należy powiadomić Straż dla Zwierząt.

Telefon interwencyjny: 512 085 286

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto