Fryzjernia Jankiela Struzera z Dubienki, sklep żelazny Hersza Libhabera, trafika oraz kołodziejnia z Bełżyc. To pierwsze obiekty w miasteczku prowincjonalnym, których oryginalne wyposażenie będą mogli od soboty podziwiać zwiedzający Muzeum Wsi Lubelskiej.
– Zapowiada się piękny słoneczny weekend. Zapraszam, by odwiedzić nasze miasteczko prowincjonalne – zachęcał Krzysztof Hetman, marszałek województwa lubelskiego.
Prowincjonalne miasteczko Europy Środkowej z lat 30. ub. wieku to unikatowy projekt, który ma być wizytówką całego regionu. Pierwszy etap inwestycji kosztował 13 mln zł, z czego 7,5 mln zł dofinansowała Unia. Został zakończony już w lutym tego roku, jednak wnętrza budynków dotąd stały puste. Powodem były usterki, które musiał usunąć wykonawca.
– Usterki zostały usunięte i mimo kilkumiesięcznego poślizgu możemy otworzyć miasteczko dla zwiedzających. Liczę, że ta sytuacja nie powtórzy się przy realizacji drugiego etapu inwestycji, który jest w planach – mówił marszałek Hetman.
W pierwszym etapie budowy miasteczka odtworzono lub przeniesiono 11 budowli z całego regionu. Zobaczymy wśród nich ratusz z Głuska, dom z Wąwolnicy, domy z Siedliszcza, remizę strażacką z Wilkowa, szkołę z Bobrownik, areszt z Samoklęsk, restaurację z Zemborzyc, kołodziejnię z Bełżyc.
Trwa urządzanie budynków, do których eksponaty gromadzone były w skansenie przez lata. – Już dziś zapraszamy do wnętrza czterech obiektów. Kolejne są w trakcie wyposażenia i w ciągu najbliższych tygodni będziemy je również otwierać dla zwiedzających – zapowiada Mirosław Korbut, dyrektor Muzeum Wsi Lubelskiej.
We "Fryzjerni”, udostępnionej już dla gości, zobaczymy oryginalne wyposażenie zakładu fryzjerskiego Jankiela Struzera z Dubienki pochodzące z 1939 roku. – To wyjątkowe, bo zachowane w całości wyposażenie. Mamy tu ladę wspartą na dwóch komódkach z trzema lustrami, fotele z zagłówkami, podnóżki, umywalkę, szafkę na fartuchy fryzjerskie – wylicza Łucja Kondratowicz-Miliszkiewicz, pracownik działu naukowego muzeum.
Na wyposażeniu "Fryzjerni” są także zachowane w bardzo dobrym stanie przyrządy do strzyżenia, golenia, układania włosów w fale, a nawet trwałej ondulacji. Natomiast w sklepie żelaznym Hersza Libhabera z Siedliszcza z 1933 roku zobaczymy zarówno materiały wykorzystywane w budownictwie i rolnictwie (młotki, kosy, sierpy, kolorowe wapno), jak też codziennego użytku (bańki na mleko, garnki, czajniki, balie).
Magdalena Bożko
Wideo: Dorota Awiorko-Klimek
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?