Zapytaliśmy panią Anię, jak się zaczęła ta wiewiórkowa pasja. – Jestem nauczycielką. Długo miałam rude włosy, dlatego uczniowie nazywali mnie po cichu „wiewiórą” i tak się jakoś stało, że dostałam jedną figurkę wiewiórki, potem kolejną – opowiada Anna Śwircz.
Nie ukrywa, że niektóre eksponaty mają dla niej sentymentalną wartość. Wśród nich jest porcelanowa wiewiórka z Ćmielowa (wykonana według wzoru z lat 60. XX wieku) i wiewiórki cudzoziemki: z Petersburga i Litwy. „Scenki rodzajowe, m.in. wiewiórki w szkole, w domu, w pracowni malarskiej, w parku, na plaży; pokaz tańczących i śpiewających wiewiórek; pluszowe wiewiórki, które można przytulić; ogródek wiewiórek, w którym można posiać lub zebrać plony; gry z wiewiórką, w które można zagrać” – to tylko niektóre z eksponatów, które będziemy mogli obejrzeć od 2 kwietnia w pierwszym w Lublinie muzeum wiewiórek.
– Od września chcielibyśmy przenieść się do nowego lokalu, najchętniej zlokalizowanego wśród zieleni. Chciałabym organizować tam zajęcia z arteterapii i warsztaty edukacyjne. Dzieci usłyszą o tym, jak żyją prawdziwe wiewiórki, ale też dowiedzą się, że artyści już w XV wieku malowali te zwierzęta – dodaje właścicielka kolekcji.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?