Nie inaczej będzie w tym roku, choć klub bronił się jak mógł, żeby nie grać z GLKS Nadarzyn. Nie zgodził się na to PZPN, a w Motorze już drżą na myśl o stanie boiska po zakończeniu spotkania.
Przykład mieliśmy w zeszłym roku. W pierwszym wiosennym meczu pierwszoligowy wówczas Motor zmierzył się z Sandecją Nowy Sącz. Piłkarze tak zmasakrowali nawierzchnię, że do końca sezonu płyta miała opinię najgorszej w całej lidze. W tym sezonie miało być lepiej. Kilkumiesięczna renowacja murawy za około 40 tys. zł spowodowała, że przy Al. Zygmuntowskich nareszcie pojawiła się trawa. Prace spowodowały jednak, że piłkarze Motoru zagrali przed własną publicznością z miesięcznym poślizgiem.
Teraz jednak jak bumerang wróciła sytuacja sprzed roku. Klub postanowił dmuchać na zimne. - Mamy prognozę pogody na najbliższe dni, i nie sądzę, żeby rozegranie meczu było możliwe - powiedział Robert Kozłowski, prezes Motoru.
Podobnego zdania jest Mariusz Szmit, dyrektor MOSiR. - Rozgrywanie meczu w tych warunkach jest irracjonalne - potwierdza Szmit.
Na pytanie, czy MOSiR zrobił wszystko, żeby przygotować płytę do sezonu, dyrektor lekko się zżyma. - A co mieliśmy takiego zrobić? Pogoda jest teraz taka, że nawet na Legii trawa pozostawia wiele do życzenia - dodaje.
Wydział Gier PZPN zdecydował jednak o rozegraniu spotkania. - Proszę spojrzeć za okno. Warunki do gry są dobre, więc mecz się odbędzie - ucina Wojciech Jugo, przewodniczący Wydziału Gier PZPN.
Współpraca Marcin Puka
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?