- Nie mogli się już doczekać tej wizyty – mówi Maria Słowińska, wychowawczyni w domu dziecka w Woli Gałęzowskiej. Mieszka tam czterdziestu czterech podopiecznych. – Są wśród nich dzieciaki w wieku od 3 do 25 lat.
Od trzech lat pasjonaci jazdy terenowej z Lublina odwiedzają przed świętami dom dziecka.
– Z inicjatywą wyszli początkowo kierowcy ze Świdnika – opowiada Bartek Kowalski, współorganizator. – Kontynuujemy ten zwyczaj. Przywozimy dzieciakom upominki. Później zabieramy je na przejażdżkę po lasach, w ekstremalnych warunkach – dodaje.
Wśród prezentów znalazły się między innymi samochody zdalnie sterowane, gry planszowe, lalki i inne zabawki, które nie musiały długo czekać na nowych właścicieli. – Kiedyś kupię sobie takie prawdziwe auto – mówi Dominik. – Rok temu też brałem udział w rajdzie. Były takie doły, że podskakiwaliśmy pod sam sufit. Znam dobrze okoliczne trasy. Pochodzę z Bychawy. Mógłbym być przewodnikiem - śmieje się chłopiec.
Jedenaście samochodów z napędem na cztery koła, zabrało na swój pokład rozentuzjazmowane dzieciaki.
Pokonały kilkadziesiąt kilometrów przez ośnieżone leśne trasy. Nie obyło się też bez wiraży w głębokim śniegu przy ruinach zamku w Bychawie. – Po drodze widzieliśmy sarny – mówi Agnieszka.
Na koniec wszyscy wspólnie wrócili do Woli Gałęzowskiej na ciepły posiłek. - Spotykamy się z tymi dziećmi co roku. Za każdym razem przybywają nowe twarze. Widzimy ich radość. Dla nas też jest to szczęście. Ale i trudne chwile – mówi Adam. – Zdarza się, że po wycieczce padają słowa „tato”.
W przyszłym roku kierowcy planują powtórzyć akcję. – Tym razem jednak myślimy o czymś większym. Chcielibyśmy objąć nią całą Lubelszczyznę – kwituje.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?