Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Moje Miasto Lublin wspomina ofiary tragedii pod Smoleńskiem

Redakcja
Katastrofa w Smoleńsku wstrząsnęła wszystkimi, także redakcją Mojego Miasta Lublin. Przeczytaj jak my, dziennikarze wspominamy osoby, które odeszły w katastrofie samolotu.

- W mojej pamięci ciągle rysuje się obraz roztańczonej i roześmianej pary prezydenckiej na styczniowym balu dziennikarzy. Siedziałam jeden stolik od nich – wspomina Arleta Kubicka, redaktor naczelny MM Mojego Miasta Lublin. – Widziałam jak serdecznie witają się z politykami. I z tymi z PiS, SLD, PO. Jak z nimi rozmawiają, żartują. Później podchodzi do nich Doda – wymieniają uprzejmości, kurtuazyjne pocałunki, fotoreporterzy robią Im zdjęcia. Kolejny obraz, to Ich wesoły, beztroski taniec w korowodzie prowadzącym przez całą salę. Widzę ich roześmiane twarze… I jest mi okropnie przykro, że straciłam pewną szansę, że nie powiedziałam Im tego, co powiedziałabym dziś…

Arleta Kubicka dodaje: - Z osób, które zginęły, pamiętam też Izabelę Jarugę-Nowacką. Przeprowadzałam z nią wywiad, kilka lat temu, kiedy pracowałam jeszcze jako dziennikarka. Spotkałam się z Nią, gdzieś pod Lublinem, podczas jednego ze zjazdów SLD – mówi. – Siedziała w zadymionym pomieszczeniu i w bardzo stylowy sposób paliła papierosy. Wszyscy mężczyźni byli w nią zapatrzeni i zasłuchani. Rozmawiałyśmy o kobietach: ich prawach, radzeniu sobie w życiu i o tym, jak to wiele trzeba jeszcze zrobić, by było lepiej. Na koniec rozstrzygałyśmy, jak mam Ją podpisać w tekście: minister czy „minsterka”. Stanęło chyba na tym drugim, bo Izabela Jaruga-Nowacka lubiła feminizować język.

W pamięci Arlety Kubickiej pozostanie także Edward Wojtas.

– Będzie mi też brakować naszego lubelskiego posła Edwarda Wojtasa. Nie stronił od dziennikarzy. Zawsze chętnie odbierał telefon i odpowiadał na pytania, komentował, analizował. Teraz będę musiała usunąć jego numer telefonu z komórki – tłumaczy Arleta Kubicka. – Usunę. Ale nie z pamięci. Tam wszystkie osoby zostaną na stałe.


Z Edwardem Wojtasem wspomnienia wiąże także Piotr Tyczyński, dziennikarz Mojego Miasta Lublin.

- Wspominam Edwarda Wojtasa bardzo podobnie jak Jego przyjaciele i współpracownicy. Spotykałem go, kiedy pełnił rolę marszałka województwa. To były początki mojej pracy i nie zwracałem tak bardzo uwagi na to, jacy są moi rozmówcy, jednak jedna rzecz zapadła mi w pamięci - spokój. Marszałek Edward Wojtas był zawsze konkretny, skupiony dokładnie dobierał słowa – wspomina Piotr Tyczyński.

I dodaje: - W ubiegłym roku, kiedy pojawiły się zarzuty o współpracę z aparatem bezpieczeństwa PRL ŚP. Edward Wojtas był bardzo spokojny. Na rozprawach sądowych, gdzie udowadniał swoją niewinność rzeczowo opowiadał o swojej przeszłości – mówi Piotr Tyczyński. – Ze spokojem słuchał relacji byłych pracowników SB. Kiedy sąd przyznał, że Wojtas nie był agentem, ŚP. poseł nie komentował tego w kategorii strat poniesionych w trakcie procesu, odniósł się do wad przepisów, które jego doprowadziły do takiej sytuacji, ale i zwrócił uwagę na to, ze niesłuszne oskarżenie może dotknąć w tym wypadku każdego – dodaje.

Jak dziennikarze MM Mojego Miasta Lublin dowiedzieli się o sobotniej tragedii?

- W sobotę ok. godz. 9 zadzwonił do mnie fotoreporter Tomek Koryszko. Pytał, czy słyszałam o wypadku samolotu prezydenckiego. Nakrzyczałam na niego, żeby nie robił sobie głupich żartów. Jednak Tomek zaczął mnie przekonywać, że to nie są żarty. Dalej nie wierzyłam w to, co mówi, ale włączyłam telewizor – relacjonuje Sylwia Szewc, sekretarz redakcji MM Moje Miasto Lublin. – Spiker relacjonował, że był wypadek, ale nie podawał jeszcze żadnych konkretów. Uznałam, że na pewno nic poważnego się nie stało, dla mnie było to niemożliwe, nawet nie dopuszczałam do siebie myśli, że ktoś mógł być ranny, a co mówić, że ktoś mógł zginąć. Ale z minuty na minuty te wiadomości były coraz bardziej tragiczne. Potwierdzało się najgorsze.

I dodaje: - Prezydenta Lecha Kaczyńskiego miałam okazję poznać podczas swojej pracy dziennikarskiej, kiedy kilka lat temu odwiedził Lublin – wyjaśnia Sylwia Szewc. – W pamięci utkwił mi jego stoicki spokój - kiedy my dziennikarze zarzucaliśmy go niewygodnymi pytaniami, on cierpliwie odpowiadał, nie złościł się, nie denerwował. Co więcej, w ogóle nie czułam dystansu, jaki często stwarzają oficjele, to mnie wtedy najbardziej zaskoczyło – dodaje.


Dziennikarka Dorota Krupińska o tragedii, jaka wydarzyła się pod Smoleńskiem usłyszała od kolegi.

– W sobotni leniwy ranek wstałam dość wcześnie, ale nie włączyłam ani radia ani internetu. Komórka była włączona, ale milczała. Nie docierały do mnie żadne wieści ze świata. Około godziny 10 umówiłam się ze znajomymi na bieganie. Czekając na nich w wyznaczonym miejscu jeden z moich znajomych przybiegł do nas z tą straszną wiadomością – wspomina Dorota Krupińska. – Słyszeliście, prezydent nie żyje, 88 osób było na pokładzie, najprawdopodobniej nikt nie przeżył – usłyszeliśmy od niego. Ta wiadomość była tak tragiczna wręcz nierealna, że nie dotarła do mnie od razu. Znałam te osoby jedynie z mediów. Ale wstrząsnęło to mną mocno – dodaje.

Karolina Szubiela, dziennikarka Mojego Miasta Lublin, miała w sobotę redakcyjny dyżur i na bieżąco relacjonowała dramatyczne wydarzenia.

– O katastrofie dowiedziałam się w sobotę, zaraz po godzinie 9 – wspomina Karolina Szubiela. – Na początku usłyszałam, że samolot się rozbił, ale nie wiedziałam jeszcze, że katastrofa pochłonęła tyle ofiar. Co chwila jednak doniesienia mówiły o coraz większej tragedii. Wszyscy nie żyją, lista ofiar rosła w oczach. To było przeradzające. Prawda docierała do mnie powoli.

I dodaje: - Rozmawiałam z ludźmi, do redakcji pisali Czytelnicy, ze nie wierzą, że śledzą każdy tekst, który pojawia się na portalu – relacjonuje Karolina Szubiela. – Rozmawiałam ze zszokowanymi ludźmi, lubelskimi posłami, którzy nie mogli otrząsnąć się...podobnie jak my wszyscy. Osobiście nie znalazłam nikogo z tych, którzy wczoraj zginęli. Pamiętam ich jednak z wywiadów telewizyjnych, różnych programów. Patrzę na ich twarze i zastanawiam się, jakie były ostatnie chwile ich życia. O czym myśleli? Przeraża mnie to, jaki ból musieli czuć w tych ostatnich chwilach i jak teraz cierpią ich rodziny.

Kilka godzin po tragedii Karolina Szubiela rozmawiała z Danutą Malon, prezesem Stowarzyszenia Rodzina Katyńska. – Ta rozmowa wzruszyła nas do głębi – wyjaśnia Karolina. – Pani Danuta opowiadała mi, jak jeszcze kilka dni temu rozmawiała z Andrzejem Sariusz-Skąpskim, prezesem Federacji Rodzin Katyńskich, jak razem jeszcze w środę jedli śniadanie. Pan Skąpski, jak mówiła pani Malon, uratował jej życie – bowiem pani Danuta miała być razem z nim w samolocie w sobotę. Za jego namową, poleciała jednak w środę...Do dziś wszyscy jesteśmy w szoku, przytłoczeni ogromem tego dramatu. Łączę się w żałobie z najbliższymi ofiar – podsumowuje.


Sobotnie wydarzenia wstrząsnęły dziennikarzem Tomaszem Maciuszczakiem.

- Nieprawdopodobne, niemożliwe, straszne – te słowa padały w prawie wszystkich rozmowach, jakie przeprowadziłem od sobotniego poranka – wyjaśnia Tomek Maciuszczak. – Jako dziennikarz rozmawiałem z ludźmi, którzy znali ofiary katastrofy. W swojej pracy sam miałem okazję spotkać niektórych z nich.

I dodaje: - Szczególnie wspominam krótkie, ale częste spotkania z Jerzym Szmajdzińskim. Poznałem go jako kibica piłki ręcznej, który często pojawiał się w Lublinie przy okazji meczów SPR, czy reprezentacji Polski – mówi Tomek Maciuszczak. – W niedzielę zamierzał przyjechać tu ponownie, żeby obejrzeć finał Pucharu Polski mężczyzn. Nigdy nie miałem okazji dłużej z nim porozmawiać. Kiedy ostatnio mijaliśmy się w korytarzu lubelskiej hali, czasu starczyło jedynie na ukłon i powiedzenie sobie „dzień dobry”. Pomyślałem, że może następnym razem. Niestety - kończy wypowiedź Maciuszczak.

Sama miałam okazję poznać prezydenta Lecha Kaczyńskiego w październiku 2008 roku, kiedy to przyjechał do Lublina, by wziąć udział w uroczystościach 90. rocznicy założenia Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i inauguracji roku akademickiego. Wspominam ten dzień, jako bardzo pracowity. Wszyscy dziennikarze, reporterzy i fotoreporterzy musieli stawić się tego dnia na KUL-u z samego rana, by przejść drobiazgową kontrolę oficerów Biura Ochrony Rządu. Pamiętam dobrze przyjazd prezydenta, jego przemówienie z czasie inauguracji roku akademickiego.

W sobotę, tak jak cała redakcja MM-ki, przez cały dzień starałam się zrelacjonować rzetelnie tragiczne wieści dochodzące do nas z zagranicy. Dziś wszyscy przeżywaliśmy wczorajsze wydarzenia, a o godz. 12 spotkaliśmy się przy Ratuszu, by milcząc dwie minuty, oddać hołd tragicznie zmarłym.

Autor tekstu: RED



Redakcja MM Lublin składa szczere kondolencje rodzinom, przyjaciołom oraz wszystkim, którym bliskie były osoby, które zginęły pod Smoleńskiem.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto