Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Misje wojskowe: Żołnierze wracają z koszmarami

Łukasz MM-kowicz
Łukasz MM-kowicz
Do lubelskich szpitali trafia coraz więcej żołnierzy, którzy z zagranicznych misji wracają z objawami tzw. stresu bojowego. Cierpią na zaawansowane nerwice i zaburzenia psychiczne.

Robert Ciszewski (na zdjęciu) powrócił z misji w Iraku już jako inwalida wojenny. Byłem w grupie bojowej. Pełniłem patrole, wspierałem iracką policję. – Mina wybuchła pod samochodem, którym podróżowałem z przyjacielem. Straciłem prawą rękę. Kolegi nie udało się uratować - opowiada.

– Na miejscu w Iraku nie było nawet specjalistycznej opieki, dlatego trafiłem do szpitala w bazie Rammstein w Niemczech – dodaje Ciszewski. - Spędziłem pół roku na szpitalnym łóżku - opowiada. Żołnierz niewiele mówi o tym, jak wyglądała służba w Iraku. – Wielu z nas nie wytrzymuje napięcia. Kilku moich przyjaciół nabawiło się depresji i nerwicy. Każdy z nas się boi. Tylko głupiec nie odczuwa lęku – mówi. – Strach pomyśleć, kto zaopiekuje się tymi, którzy w kwietniu jadą do Afganistanu. Przecież w lubelskim szpitalu wojskowym brakuje już miejsc.

Potwierdza to Zbigniew Kędzierski, dyrektor szpitala wojskowego przy al. Racławickich.

– W tej chwili leczy się u nas około 100 mundurowych. Przyjeżdżają z różnych części Polski. Są to zwykle żołnierze ranni w Afganistanie czy Iraku, często bez kończyn, z poważnymi obrażeniami, z postępującą nerwicą. Ci ludzie wymagają bardzo długiej rehabilitacji – wyjaśnia Kędzierski. - Takich przypadków jest coraz więcej, nie mamy gdzie ich przyjmować, w naszym szpitalu jest tylko kilka łóżek dla wojskowych, którzy potrzebują długiego okresu rehabilitacji.

Kędzierski dodaje, że już we wrześniu, przy ul. Skłodowskiej, ma powstać ośrodek dla chorych żołnierzy.

Będą tam leczyć wojaków ze stresu potraumatycznego, którego objawami są m.in. wybuchy gniewu, nadmierna podejrzliwość, kłopoty ze snem. Z takimi objawami nikt nie poradzi sobie sam. – Konieczne jest podjęcie leczenia, najlepiej u psychoterapeuty – dodaje dr Ireneusz Siudem, psycholog. – Czasami pomoże terapia, ale często potrzebna jest hospitalizacja. Terapia to trudny proces, który długo trwa, pół roku, czasami rok.

Wojsko zapewnia, że żołnierze są specjalnie szkoleni przed wyjazdem na misję.

– Są przygotowani dzięki całemu zakresowi szkoleń – podkreśla ppłk Piotr Fajkowski, który był dwukrotnie na misji w Iraku. – Jest nawet przedmiot „przygotowanie psychologiczne”, który uczy, jak radzić sobie ze stresem, paniką, agresją. Problem w tym, że rzeczywistość jest bardziej brutalna. – Inaczej wygląda to na obrazkach, a inaczej, gdy kolega spada z wieży na samochód, pod którym wybucha mina – dodaje ppłk Fajkowski. – Dlatego po powrocie, psycholog bada każdego żołnierza. Na miejscu w Iraku jest także pomoc medyczna, co daje komfort psychiczny. Do tego żołnierze są szkoleni, aby pomagać sobie nawzajem.

W kwietniu do Afganistanu wyjedzie kolejnych 400 żołnierzy.

– Aż boję się pomyśleć, co będzie, kiedy wrócą z misji, a u nas nie będzie dla nich miejsc. Dlatego ośrodek terapii dla wojskowych i ich rodzin przy ulicy Skłodowskiej powinien powstać jak najprędzej. Już teraz szkolimy kadrę pod kątem leczenia tych schorzeń – kwituje komendant Kędzierski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto