Usterki przy Metalurgicznej 5 zagrażają bezpieczeństwu pracowników i zwierząt.
Sprawę ujawniliśmy przed dwoma tygodniami. W schronisku przy Metalurgicznej, które miało być najnowocześniejszym w Polsce, inspektorzy dopatrzyli się karygodnych usterek. Miejscy urzędnicy, inwestor oraz wykonawca mają teraz wspólnie ustalić, kto jest winien takich zaniedbań i zdecydować, kto je naprawi. Jak się okazało, sytuacja w budynku zagraża również życiu pracowników.
Lista błędów jest już gotowa.
Jednak WARBUD, wykonawca prac budowlanych, CH Felin, zleceniodawca inwestycji i Pracownia Bolesława Stelmacha, projektująca schronisko, nie zapoznały się jeszcze z dokumentem. – Osoba, która koordynuje sprawę od początku jest teraz na urlopie. Roześle listę dopiero w poniedziałek – poinformował Tadeusz Dziuba, dyrektor Wydziału Remontów Budynków.
Lista składa się z czternastu punktów, w których wyliczono poważne błędy. Przeciekające dachy zalewają kociarnię. Źle położona posadzka w pawilonach i boksach odkleja się kawałkami od podłoża. Wystają z niej druty. W podłogach brakuje spadków, umożliwiających równomierny odpływ wody. Dlatego zwierzęta często stoją w zalanych klatkach. Psy gryzą i drapią niezabezpieczoną elewację w boksach. Z łatwością otwierają wadliwie osadzone drzwi. - Zbiornik na ścieki jest zbyt płytki. Dlatego jego zawartość wybija na plac i cofa się do pomieszczeń. Podłączenia grzejników wykonano z plastikowych rurek. Psy przegryzają je, a woda zalewa boksy – wymienia w dokumencie Joanna Niedziałek, zastępca dyrektora Wydziału Remontów Budynków.
Na tym nie koniec. Lokalizacja urządzeń w kuchni jest niezgodna z projektem.
Instalacje to prowizorki. Są zagrożeniem dla korzystających z nich osób. W pomieszczeniu odpadają też płytki, a poprzez brak spadków, woda wycieka na korytarz. W kotłowni nie podłączono urządzenia do zmiękczania wody. Co więcej, przy Metalurgicznej 5 brakuje stałego łącza telefonicznego. Dlatego wiele osób skarży się, że ma trudności z dodzwonieniem się do schroniska.
Przedstawiciele WARBUD-u i CH Felin zgodnie twierdzą, że kiedy zapoznają się z listą, poinformują nas, jaki kroki podejmą. Jeśli w najbliższym czasie nikt nie zajmie się naprawą fuszerki, pracownicy Powiatowego Inspektoratu Weterynarii zamkną schronisko. – Nie chcemy póki co komentować sprawy – ucinają.
– Nie ma możliwości, aby na czas zamknięcia schroniska przenieść zwierzęta. Pozostałe schroniska są przepełnione. – mówi Halina Kowalska-Pyłka, prezes stowarzyszenia Animals. Poza tym jedynie w lubelskim schronisku jest kociarnia. Nie wiadomo więc, co miałoby stać się z przebywającymi w nim kotami. – Winę za obecną sytuację ponoszą osoby, które były przy końcowym odbiorze budynku. Nie dopilnowali usterek, lub w ogóle ich nie zauważyli. To karygodne, że do tej pory nikt się nimi nie zajął – kwituje Pyłka.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?