Maszty na fotoradar zepsute. Straż Miejska musi poczekać

Lubelski fotoradar właśnie został wysłany do producenta po tym, jak został lekko nadpalony w poniedziałkowym pożarze masztu przy al. Andersa. Przypomnijmy: nieznani sprawcy oblali go łatwopalną substancją i podpalili.

Ale poza samym aparatem naprawy wymagają cztery maszty, które zdyskwalifikował prowadzony niedawno przegląd stanu technicznego. Okazało się, że niektóre konstrukcje źle zniosły zimę. Dotyczy to masztów stojących przy ul. Kunickiego w pobliżu ul. Reja, al. Warszawskiej niedaleko Głównej oraz przy al. Tysiąclecia w rejonie Działkowej i przy ul. Lwowskiej.

Na początku strażnicy zauważyli problem ze skrzynką przy ul. Kunickiego. Nie działała tam lampa błyskowa. Ale są też inne problemy, dotyczą m.in. wadliwego działania urządzeń grzewczych. W skrzynce, w której umieszczany jest fotoradar musi panować określona temperatura. W innym przypadku pomiar mógłby zostać uznany za niewiarygodny.

– Sporządziliśmy wykaz usterek i przekazaliśmy Zarządowi Dróg i Mostów, który jest właścicielem masztów – informuje Jacek Kucharczyk, komendant Straży Miejskiej. Teraz mundurowi czekają na naprawę. A jak dowiedzieliśmy się w Ratuszu, czas takiej naprawy będzie zależeć od tego, czy do danego masztu trzeba będzie sprowadzać części zamienne.

Dodatkowo po naprawie maszt musi przejść homologację. Dopóki te formalności nie zostaną załatwione w czterech miejscach nie będą prowadzone pomiary prędkości. – Nie możemy używać niesprawnych masztów – przyznaje Ryszarda Bańka, rzecznik Straży Miejskiej.

W sumie przy ulicach Lublina znajduje się 18 konstrukcji, między którymi mundurowi przenoszą aparat. Maszty stoją przy ul. Jana Pawła II, Nadbystrzyckiej, Krochmalnej, Hutniczej, Lwowskiej, al. Tysiąclecia, Turystycznej, al. Andersa, al. Smorawińskiego, al. Unii Lubelskiej, ul. Kunickiego, Zemborzyckiej, Diamentowej, Romera i al. Warszawskiej.