Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marcowy Przegląd Filmowy: Recenzja filmu "Hadewijch" [Relacja za akredytację]

AgataRenata
AgataRenata
Materiały dystrybutora
Pierwszego dnia "Marcowego Przeglądu Filmowego" w kinie ABC, kinomani mogli obejrzeć film "Hadewijch" Bruno Dumonta.

Chcesz zobaczyć ciekawy film, spektakl, albo koncert? Weź udział w akcji "Relacja za akredytację" i zdobądź bilety!

**

Relacja za akredytację: Akcja dla Dziennikarzy Obywatelskich MM Lublin (serwis)

**


Świat Celine - Hadewijch nie jest zbyt skomplikowany. Modlitwa, post, umartwianie się. Dziewczyna jak sama wyznaje jest zakochana w Bogu, w Jezusie. Ale nie jest to miłość zdrowa. Hadewijch kocha Boga w jego nie zmaterializowanej cielesności. Potrzebuje go jak mężczyzny, chce go czuć obok siebie, szuka go ciągle. Kiedy przełożona wydala ją z klasztoru - dziewczyna jest załamana. Wraca do Paryża, do ociekającego zbytkiem domu - ale nie ma tutaj jej Boga. W kościele też go nie czuje. Bóg został w górach, w klasztorze.

W kawiarni Celine poznaje trzech arabskich chłopaków. Mimo, że różnią ich religie, kolor skóry, narodowość to od razu łapią wspólny kontakt. Z jednym, Yassinem, połączy ją niezwykła bliskość. I nie będzie to miłość ani seks, bo Celine należy i chce dalej należeć do Jezusa, tylko jego kocha, nie potrzebni są jej mężczyźni. Chłopak - mieszka z bratem, Nassirem, który podobnie jak Celine jest bardzo wierzący. To on zacznie uczyć dziewczynę, że Boga należy czcić radością, że trzeba się rozejrzeć, bo jest wszędzie i że ku jego chwale trzeba walczyć.

I tak Celine zaczyna podkładać w mieście bomby.

Debiutująca Julie Sokolowski świetnie gra kobietę, która chciałaby pozostać dziewczynką. Chodzi z podniesionymi do góry ramionami, chowając w nich głowę. Nie potrafi poradzić sobie sama ze swoim światem. Szuka kogoś kto będzie prowadził ją za rękę - może nigdy nie zaznała tego w domu. Jej twarz jest niezwykle plastyczna, ciągle ma wyraz tajemniczego rozmiłowania, mieszającego się z tęsknotą, a czasami wręcz z rozpaczą. Ciężko jednak zrozumieć jej zachowanie - problem z odróżnieniem dobra od zła, bo Celine nie widzi, że podkładając bomby zabija niewinnych ludzi, że uruchamia tak koło śmierci, którego nie da się zatrzymać.

Wydaje się, że wychowywana w domu o arystokratycznych fundamentach, dziewczynie brakuje miłości i czułości. Ojciec - minister, ciągle jest w pracy, natomiast matka zamknęła się w swoim własnym świecie. Może dlatego mamy wrażenie, że Celine nie szuka Boga, ale szuka ludzi, którzy zwyczajnie otoczą ją swymi ramionami jak zrobi to były więzień w ostatniej scenie.

Postać więźnia snuje się przez cały film. Pojawia się w najmniej oczekiwanych momentach, i wydawać by się mogło, że nie ma żadnego wpływu na losy Celine. Aż do ostatniej sceny. Losy mężczyzny i dziewczyny ciągle się przecinają.

Tutaj warto zwrócić uwagę na użycie przez Dumonta dalszego planu - to może się okazać kluczem do interpretacji relacji między nimi. W jednej z pierwszych scen, Celine gorliwie modli się w swoim pokoju, chwilę wcześniej widzimy pracującego na terenie klasztoru Davida, który patrzy na podnoszący się na ramieniu dźwiga drewniany segment. Ten sam segment - zatrzymany w powietrzu widzimy w oknie pokoju Hadewijch, kiedy dziewczyna kończy modlitwę - dźwig podnosi drewno do nieba.

Podobnie, gdy Celine z Nassirem wybierają się do miejsca, gdzie zamachowcy podłożyli bombę i zginął kilkuletni chłopiec - David siedzi ze swoją matką w pokoju, w którym telewizorze wyświetla się reporterska relacja z tamtego miejsca. Warto wspomnieć, że nie wiemy za co skazany został mężczyzna. Ale słowa jego matki wydają się w tym momencie dosyć znaczące - „To nie twoja wina”- odnoszą się one do niego, czy może to głos w stronę Celine.

Wydawać by się mogło, że sam więzień jest zmaterializowaniem pragnień Hadewijch o cielesności Boga. W zakonie spotyka go zarówno przed epizodem z islamem jak i po, kiedy siostry wyrzucają ją - policja aresztuje Davida, powrót chłopaka do więziennej celi przeplata się z powrotem do domu Celine.

Historia Bruno Dumonta to film niepokojący. Pokazuje jak cienka kreska dzieli, z pozoru dwa przeciwstawne nurty religijne - radykalny islam i konserwatywne chrześcijaństwo.

Jego bohaterowie są tak ślepi w swojej własnej interpretacji wiary, że nie patrzą już trzeźwo na to, co robią. Niejasności roją się tutaj na każdym kroku, a reżyser zdaje się pogrywać z widzem - pozwala mu snuć domysły, samemu interpretować. O ile w świeckiej Francji ten film może być przestrogą przed łykaniem wszystkiego, co ktoś inny nam podaje, o tyle w katolickiej Polsce można go odebrać jako satyrę na życie religijne najgorliwszych z gorliwych.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto