Kiedy miał trochę więcej lat zaczął uczył się hodować rozmaite gatunki. Dziś sam udziela porad początkującym pasjonatom akwarystyki. Codziennie można go spotkać w jego sklepie zoologicznym przy al. Racławickich.
Pasję do hodowli rybek zaszczepił w nim ojciec, który miał kilka akwariów. – Jak byłem młodszy, nie było komputerów, ani Internetu, pewnie dlatego poświęcałem tyle czasu akwarystyce. Całe ferie potrafiłem przesiedzieć w sklepie zoologicznym – wspomina. – Byłem trudnym klientem. Z trzystu rybek potrafiłem upatrzyć sobie tę jedną i żadną inną. Sprzedawca miewał problemy z jej złapaniem i czasami nieźle się denerwował.
Zaczynał od hodowli najbardziej popularnych gupików, skalarów, czy glonojadów. Pierwsze próby ich rozmnażania zakończyły się sukcesem. Później próbował z trudniejszymi gatunkami. – Dorabiałem sobie sprzedając rybki, które wyhodowałem. Z reguły wystarczało na wakacyjne wyjazdy – opowiada.
Pomysł założenia sklepu zrodził się przypadkowo, siedem lat temu. – Pracowałem w hurtowni zoologicznej. Okazało się, że nikt tam nie miał pojęcia o tym, co robi – mówi Andruszczak. – Wtedy podjąłem decyzję, żeby otworzyć sklep i służyć ludziom fachową radą.
W sklepie sprzedawał różne gatunki zwierząt, ale szczególny nacisk kładł na rybki. Specjalizował się w hodowli tropheusów, rzadkiego gatunku pielęgnic afrykańskich, które występują tylko w jeziorze Tanganika. – Miałem kontakt do importera, który wyławiał je bezpośrednio z jeziora.
Pan Tomek nie tylko doradza klientom, ale także zakłada akwaria w ich domach. – W większości sklepów nie mówi się jak zaczynać, dlatego chętnie pomagam – przyznaje. – Największe akwarium, jakie stworzyłem miało 3,5 tysiąca litrów pojemności.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?