Właściciele aptek i hurtowni farmaceutycznych bezradnie rozkładają ręce. Pacjentom pozostaje tylko czekać.
Już jest źle, a będzie jeszcze gorzej.
– Zamówiliśmy 240 opakowań polstigminy, a dostaliśmy tylko 20 – mówi Marta Podgórska, rzeczniczka szpitala klinicznego nr 4 w Lublinie. – Zapasy skończą się za miesiąc – dodaje.
Podobnie sytuacja wygląda w szpitalu wojskowym przy al. Racławickich. Leku wystarczy tam na kilka tygodni – dwa, może trzy. Co potem? – Będziemy musieli ograniczyć ilość planowanych zabiegów. Niewykluczone, że operowani będą wyłącznie chorzy z zagrożeniem życia – tłumaczy ppłk. lek. Mirosław Merski, ordynator Wydziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii w szpitalu wojskowym.
Polstigmina odwraca działanie medykamentów zwiotczających mięśnie.
To lek, stosowany przy wybudzaniu pacjentów po operacji. W Polsce nie ma zastępnika. – Na dłuższą metę trudno będzie sobie bez niego poradzić. Możemy wybudzać chorych za pomocą respiratorów, ale to może trwać nawet kilka godzin i jest dość ryzykowne – podkreśla ppłk. Merski. Polstigminy brakuje, bo jego producent – Pliva Kraków, przenosi produkcję na Węgry. Lek pojawi się w aptekach i hurtowniach farmaceutycznych dopiero w drugim kwartale 2010 r.
Resort zdrowia jednak uspokaja.
– Robimy wszystko, by jak najszybciej zapewnić pacjentom odpowiedniki polstigminy. Sprowadzimy je z zagranicy. Trwa już procedura importu docelowego, dzięki której leki wkrótce trafią do Polski – zapewnia Jakub Gołąb, rzecznik prasowy ministerstwa.
Lubelscy pacjenci i lekarze nie mogą się też doprosić o corhydron, podawany dożylnie w stanach niewydolności oddechowej. – Sytuacja jest dramatyczna. Nie mamy go na składzie od miesięcy. Musimy korzystać z zamienników, ale te są dużo droższe – mówi Marek Wójtowicz, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w szpitalu wojewódzkim przy al. Kraśnickiej. Jego słowa potwierdzają pracownicy lubelskich aptek i hurtowni. – Zapotrzebowanie jest ogromne, prawie codziennie ktoś pyta o corhydron. Niestety odsyłamy chorych z kwitkiem – przyznaje pracownica jednej z lubelskich aptek Cefarm-Lublin. W hurtowni tej firmy usłyszeliśmy, że Jelfa – producent corhydronu za kilka tygodni wznowi produkcję medykamentu.
Do tego czasu chorym pozostaje czekać.
– To kolejny dowód na to, że resort zdrowia nie panuje nad sytuacją lekową w kraju. Lekarze i chorzy zostali postawieni przed faktem dokonanym: nie ma lekarstw i już. To skandal. Przecież polistigmina i corhydron ratują ludziom życie – uważa Krzysztof Przystupa, prezes Lubelskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?