Kilkunastu mieszkańców Lublina już to zrobiło. Zadzwonili na Straż Miejską. Sprawa zakończyła się w sądzie.
– Chodziło m.in. o sprzedaż biletów, które były już wcześniej wykorzystane – wyjaśnia Robert Gogola z lubelskiej Straży Miejskiej.
– Zdarzało się także, że na parkingu przy ul. Bajkowskiego – po godzinach pracy parkingowych – ktoś żądał pieniędzy za parkowanie. Do sądu skierowaliśmy już ponad 20 wniosków o ukaranie takich osób. Większość z nich zapłaciła grzywnę. Kontrolowaliśmy również regularnie parking obok liceum przy pl. Wolności, ale sytuacja się uspokoiła z chwilą, gdy osobę, która pobierała pieniądze za parkowanie ukaraliśmy wysokim mandatem, a sąd nałożył na nią również wysoką grzywnę – przypomina Gogola.
„Pilnowaczy” wciąż jeszcze można spotkać w centrum: są często m.in. pod katedrą, przy Przystankowej.
– Często trafiam na nich na Szewskiej – mówi mieszkaniec os. Medalionów. – Mają nawet swój cennik. Podchodzą i pytają, na ile chcę zostawić samochód. Kiedyś odpowiedziałem, że na pięć minut, to usłyszałem, że to będzie mnie kosztować 3 zł. Poprosiłem o paragon, to cena spadła do 2 zł. Nie zapłaciłem, ale kiedy wróciłem do samochodu, tego mężczyzny już nie było – relacjonuje.
Po sygnale do Straży Miejskiej nie liczmy, że sprawa zakończy się dla zgłaszającego tylko wykonaniem telefonu. Kierowca często musi się później stawiać w sądzie.
– Zazwyczaj osoby, które zgłaszały taką sytuację są wzywane do sądu i z reguły mogą występować w charakterze świadka – mówi Mateusz Gruszczyk, prawnik z lubelskiej kancelarii Lex Genesis. – Postępowanie może toczyć się także z urzędu. Wtedy poszkodowani są tylko zawiadamiani o toczącym się postępowaniu i stawiennictwo w sądzie nie jest obowiązkowe – dodaje. Ale są też tacy, którzy chwalą sobie „współpracę” z takimi pilnowaczami.
– Kilka razy miałam problem ze znalezieniem miejsca na parkingu – mówi pani Janina z Czechowa. – Nie dosyć, że ci panowie z daleka mi pokazali, gdzie jest wolne miejsce, to do tego pomogli zaparkować, bo było ciasno.
To nie jedyny taki sygnał. – Często sam pierwszy wyciągam drobne za pilnowanie – dodaje Edward Mazur. – Nie widzę w tym nic nagannego. I tak wychodzi taniej niż na strzeżonym parkingu.
Strażnicy apelują jednak, że w każdym przypadku, kiedy czujemy się albo naciągani przez takie osoby albo nawet zastraszani – należy dzwonić na numer alarmowy Straży Miejskiej 986. |
Co sądzicie o sprawie? Czekamy na Wasze komentarze!
Czytaj także:
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?