MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Lubelski TATA ROKU (materiał Dziennikarki Obywatelskiej)

bebafijolek
bebafijolek
Z pewnością niewiele osób wie, że Lublin ma swojego ''Tatę Roku''. Kim jest ów człowiek i co ten tytuł dokładnie oznacza? Przeczytajcie relację z ogólnopolskiego konkursu ''TATO ROKU'', a wszystko stanie się jasne.

Choć minął ponad rok, to w życiu Pana Marka Fijołka niewiele się zmieniło. O tym, że został Ojcem Roku wiedzą głównie jego najbliźsi. Ale to nie ma dla niego większego znaczenia. Tak naprawdę, nie wiedział nawet, że jego córka Beata (czyli ja :)) zgłosiła go do konkursu.

Chciałam, żeby miał niespodziankę jesli udałoby mu się przejść do półfinału.

''Niestety'', kiedy ogłoszono pierwsze wyniki, okazało się, że Tata został wybrany do półfinałowej 16 spośród wszystkich zgłoszeń z województwa lubelskiego i tym samym jest jego reprezentantem. Organizatorzy musieli poinformować go o tym i poprosić o wyrażenie zgody na przetwarzanie jego danych osobowych.

Pamiętam, jak zadzwonił do mnie po ogłoszeniu wyników i powiedział: - Dziecko! W coś ty mnie wplątała?! Przez następne dni chodził jakby w jakimś transie - chyba nie mógł uwierzyć w to, że reprezentuje nasze województwo.

Ale to był dopiero początek naszej wielkiej rodzinnej przygody.

26 maja robiłam zakupy w pewnej księgarni. Nagle zadzwonił telefon - to był Tata. Jak zawsze spokojnym głosem zapytał mnie, gdzie jestem i co robię. Wyczułam jednak, że coś jest nie tak. Po kilku minutach wszystko stało się jasne.

- Zadzwonił do mnie Ojciec Bogusław i powiedział, że jestem jednym z trzech ojców, którzy są finalistami konkursu - powiedział równie spokojnie.

Rozpłakałam się. Ludzie w księgarni patrzyli na mnie ze zdziwieniem, ale mnie to nie obchodziło. Po prostu stałam tam i płakałam ze szczęścia.

Kilka dni później zostaliśmy poinformowani o szczegółach całej imprezy finałowej. Zakwaterowanie we wrocławskim hotelu, piknik rodzinny w Ogrodzie Botanicznym, koncerty i w końcu ogłoszenie wyników. To wszystko miało się wydarzyć 19 czerwca.

Ów dnia wyjechalismy z Lublina w środku nocy, gdyż mieliśmy do pokonania bardzo długą trasę. Podróż upłynęła nam w przyjemnej, radosnej i rodzinnej atmosferze. W jednym samochodzie znalazły się cztery osoby: mama Iwona, TATA Marek, starsza siostra Kamila (26 l.), która specjalnie na finał konkursu przyjechała z Londynu, oraz ja (17 l.)- sprawczyni całego zamieszania. Nigdy nie zapomnę tej podróży. Razem z siostrą zachowywałyśmy się jak małe dzieciaczki, a rodzice dawno nie byli tak wyluzowani. Zdala od pracy, problemów i wszelkich zmartwień. Ten wyjazd był dla nas jedną wielką przygodą, a zwycięztwo nie miało znaczenia. Tata był finalistą i to nam wystarczało.

Kilkanaście godzin później nastał ten czas, czas finału.

Długo oczekiwany werdykt. Jeden z trzech ojców, który był według nas faworytem, dostał statuetkę brązowego anioła (czyli zajął trzecie miejsce). Kilka godzin później, po licznych koncertach i zabawach w rytmach afrykańskich, nadszedł czas na ogłoszenie zwycięzcy. Dwie rodziny zostały poproszone na scenę (w tym nasza czwórka). Organizator i pomysłodawca - Ojciec Bogusław - z dumą wniósł na scenę kopertę z wynikiem.

- Z przyjemnością ogłaszam, że drugie miejce w konkursie TATO ROKU zajął.... Pan GRZEGORZ HOFFMANN Z NIEBORZY - powiedział.

Burza braw, famfary i gratulacje. Wszystko w jednym momencie do nas dotarło: skoro ten człowiek zajął drugie miejsce, to nasz tata jest.... nie, to niemożliwe.

A jednak.

- W związku z tym, tegorocznym Tatą Roku zostaje Pan Marek Fijołek z Lublina! Wielkie brawa!

Łzy szczęscia, uściski i okrzyki radości. Dzisiaj niewiele mogę sobie przypomnieć, co działo się podczas tamtych kilku minut. Pamiętam tylko, że Tata mocno mnie przytulił. Nic nie powiedział, po protu przytulił. Po chwili został mu wręczony ZŁOTY ANIOŁ.

Po kilku słowach z gratulacjami, których nie jestem w stanie przywołać z pamięci, zeszliśmy ze sceny. Po drodze Pani Beata Pierzchała (Ekspert w zakresie rozwoju społecznego i zarówno członkini kapituły konkursu) pogratulowała wyjątkowego zgłoszenia - Twoja praca wygrała jednogłośnie! Nie mieliśmy żadnych wątpliwości co do tego, że to właśnie Twój Tata powinien zostać Ojcem Roku! - stwierdziła. 

Warto też dodać, że na tegoroczną edycję wpłynęło około 20 000 prac. Dla porównania rok temu było ich zalednie 9000.

Jaka to była praca?
Zwykły kwestionariusz zawierający mniej niż 10 pytań. Szczególnie jedno zapadło mi w pamięć:

''Tata jest dla mnie...''

Odpowiedź?

Przyjacielem, nauczycielem, powiernikiem sekretów.

I tyle. A może AŻ tyle? Według mnie nie zrobiłam nic nadzwyczajnego - pisałam po prostu prawdę o swoim Tacie. Żadnych kłamstw czy naciąganych faktów - tylko prawda.

Życzę wszystkim dzieciom, aby też mogły w swoim tacie znaleźć pomoc i oparcie w razie problemów, mogły mu się zwierzyć albo spędzić czas na wspólnych zabawach lub nauce, tak jak mogę to robic ja razem ze swoim Przyjacielem.

I pomimo, że ta nasza wielka przygoda miała miejsce rok temu, pomimo, że został wybrany nowy ''Tata Roku'', to dla mnie MÓJ TATA jest TATĄ CAŁEGO MOJEGO ŻYCIA.

I nic i nikt tego nie zmieni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dlaczego lato sprzyja miłości?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto