W mecz lepiej weszły przyjezdne, które w pierwszej kwarcie prowadziły nawet różnicą siedmiu punktów (13:6). Na szczęście, pod koniec pierwszej odsłony, lublinianki odrobiły część strat i po dziesięciu minutach przegrywały jedynie 15:16. Początek drugiej kwarty był, niestety, kolejnym popisem bezradności naszych akademiczek. Krakowianki wykorzystały ten fakt i wyszły na prowadzenie 37:26. Pod koniec zawodniczki trenera Nowaka znowu zerwały się jednak do walki i na przerwę schodziły jedynie z dwupunktową stratą (35:37).
Po zmianie stron gospodynie wspięły się na wyżyny swoich umiejętności i trzecią partię wygrały aż 21:7. Wydawało się więc, że w ostatnich dziesięciu minutach AZS UMCS będzie kontrolował sytuację na parkiecie i „dowiezie” zwycięstwo do końca. Było jednak zupełnie inaczej.
Lublinianki grały bowiem słabo w obronie i nieskutecznie w ataku.
– Przyznaję, że w pewnym momencie bałem się powtórki z meczu z Katowicami (wtedy o porażce AZS UMCS zadecydowała ostatnia część – przyp. red.) – powiedział trener ekipy z Lublina, Cezary Nowak.
Słaba postawa naszego zespołu sprawiła, że trzy minuty przed końcem na tablicy świetlnej widniał wynik 62:59. Wtedy opiekun akademiczek wziął czas i po nim gra gospodyń wyglądała już lepiej. W efekcie AZS UMCS pokonał Koronę 71:65.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?