MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Koszykarze Olimp-Startu przegrali z ŁKS Łódź 48:71

Redakcja
To, że Olimp-Start Lublin rozegrał w sobotę najgorsze spotkanie w sezonie, to jedna sprawa. Ale słabą grę można wybaczyć. Żenującego sędziowania, które zaprezentowała trójka arbitrów Tracz-Karwowski-Kotulski, już nie.

Lublinianie musieli walczyć nie tylko ze świetnie dysponowanym ŁKS Łódź, ale też z rozjemcami. Na naszych uwziął się zwłaszcza Miłosz Tracz, którego gwizdki z każdą minutą były coraz bardziej kompromitujące. Tracz przechodził samego siebie co chwila odgwizdując absurdalne rzeczy.

Fakt faktem, Start był gorszy w tym spotkaniu, ale walczył, przynajmniej do pewnego momentu. Skrzydła zostały lublinianom brutalnie podcięte w połowie trzeciej kwarty. Przy stanie 37:45 jeden z graczy łodzian stał w "trumnie" dobre 7-8 sekund, co zostało przez arbitrów zignorowane. Goście trafili w końcu trójkę, a w międzyczasie Łukasz Kwiatkowski został ukarany przewinieniem technicznym za głośne, ale słuszne protesty. ŁKS dorzucił jeszcze dwa wolne, a potem jeszcze dwa oczka z podarowanej za darmo akcji.

Start był rozbity. Po chwili stracił kolejnych dziewięć punktów i było po meczu.

Nie ma co się dziwić naszym zawodnikom, że odechciało im się grać. Frustracja spowodowana żenującą postawą sędziów była ogromna, a faworyzowanie ŁKS nie mogło być bardziej jawne. - Dwa razy narzekałem na pracę arbitrów w tym sezonie. W meczu z ŁKS w Łodzi i... w meczu z ŁKS w Lublinie - stwierdził po spotkaniu trener Dominik Derwisz.

Błędy sędziów były widoczne nawet dla laika, dodatkowo raziła ich niekonsekwencja. Kwiatkowski dostał "dacha" za głośne protesty, ale gdy Daniel Wall w chamski sposób zwymyślał arbitrów, ci pozostali obojętni na ten fakt. To samo tyczyło błędu trzech sekund. Łodzianie mogli stać w "trumnie" ile im się podobało, w przypadku graczy Startu sędziowie byli wyczuleni na ten błąd.
Tego typu przykłady można mnożyć, trzeba jednak napisać też coś o słabiutkiej grze lublinian. Start zagrał najgorszy mecz w sezonie, w którym popełniał szkolne błędy. O dziwo, mimo to długi czas nawiązywał wyrównaną walkę z efektownie i szybko grającymi gośćmi.

ŁKS pokazał, że jest jedyną drużyną w lidze, która potrafi całkowicie unieszkodliwić Tomasza Celeja. Lider Startu w Łodzi zdobył pięć punktów. Wtedy wydawało się, że to wypadek przy pracy. W sobotę jednak Celej znów został zneutralizowany. Uzbierał tylko osiem oczek.

Nie radził sobie również Tomasz Prostak, dla którego było to najsłabsze spotkanie w tym sezonie. Po raz pierwszy był tak widoczny brak kontuzjowanego Michała Sikory. Lublinianie nie radzili sobie z rozgrywaniem akcji, brakowało pomysłu. Start drogę do kosza znajdował jedynie za pomocą indywidualnych zagrań. Oby taki koszmar już się nigdy nie powtórzył.

Olimp-Start Lublin - ŁKS Łódź 48:71 (16:20, 10:10, 11:24, 11:17)

Widzów: 800
Sędziowali: Kotulski, Karwowski i Tracz
Start: Kwiatkowski 12 (1x3), Kowalski 9, Celej 8, Prostak 7 (1x3), Jagoda 4, Król 4, Myśliwiec 2, Bidyński 2, Stefaniuk. Trener: Dominik Derwisz.
ŁKS: Trepka 15 (1x3), Kalinowski 13 (3x3), Dłuski 10, Morawiec 10 (2x3), Wall 10 (1x3), Kenig 6 (2x3), Szczepaniak 5 (1x3), Kromer 2, Krajewski, Grabowski. Trener: Radosław Czerniak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto