Stosy wystawianych ostatnio zwolnień lekarskich sprawiły, że ZUS postanowił intensywniej sprawdzać, czy lublinianie są faktycznie chorzy czy tylko symulują. Kontroli mogli się spodziewać m.in. ci, którzy często korzystają z krótkotrwałych zwolnień lekarskich i uzyskują kolejne zaświadczenia od różnych lekarzy. – Kontrole są zwykle przeprowadzane w domu chorego. Sprawdzamy czy chory stosuje się do zaleceń lekarza, czy przypadkiem nie pracuje. Jeżeli osoby, która jest na zwolnieniu lekarskim, nie ma w domu, kontrolerzy przychodzą jeszcze raz. Jeśli ponownie jej nie zastaną, ZUS żąda wyjaśnień – tłumaczy Małgorzata Korba, rzeczniczka lubelskiego oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Wpadek jest sporo. - Niedawno inspektorzy odwiedzili mężczyznę, który powinien przebywać na zwolnieniu lekarskim, a w rzeczywistości koncertował. Trafili również do gabinetu stomatologicznego, w którym rzekomo chory dentysta przyjmował pacjentkę – wylicza Korba.
W 2009 roku lubelski oddział ZUS zmniejszył lub cofnął zasiłki chorobowe o kwotę prawie 2,8 mln złotych.
– By sprawdzić czasową niezdolność do pracy poszczególnych osób, przeprowadziliśmy prawie 12 tys. kontroli. 488 musieliśmy wstrzymać wypłatę zasiłku chorobowego. Z kolei by sprawdzić, czy prawidłowo wykorzystywane są zwolnienia lekarskie, skontrolowaliśmy 8 tys. osób. W rezultacie wypłaty zasiłku wstrzymaliśmy 416 osobom – tłumaczy rzeczniczka ZUS.
Kontrole inspektorów ZUS to dla chorych duży stres. – Pewnego dnia próbowałam zawiązać but i nie mogłam się już podnieść – opowiada Karolina, charakteryzatorka teatralna. – Okazało się, że mam przepuklinę, która powoduje ucisk rdzenia kręgowego. Karolina dostała półroczne zwolnienie. Wkrótce została wezwana przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych na komisję lekarską. – Lekarz badał mnie przez 45 minut. Potem tłumaczył, że trwało to tak długo, bo 90 proc. osób, które uskarżają się na kłopoty z kręgosłupem, po prostu symuluje.
Maciek, który ma za sobą rekonstrukcję wiązadła krzyżowego na kontrolę został wezwany w drugim miesiącu zwolnienia: – ZUS chciał sprawdzić, czy nie udaję. Gdy lekarz mnie zobaczył, przeprosił, że musiałem się fatygować. Zapoznał się tylko z dokumentacją medyczną i wypisał orzeczenie – opowiada. Jakiś czas potem zapukali jednak do niego inspektorzy. – Sprawdzali, czy jestem w domu. Takie kontrole uważam za bezsensowne, bo przecież mieli zaświadczenia lekarskie, że naprawdę choruję i z trudem się poruszam. Gdybym akurat w tym momencie był u lekarza, musiałbym się potem słono tłumaczyć – twierdzi Maciek.
Zdaniem psychologów, każdy rodzaj kontroli jest odbierany jako naruszenie prywatności. – Samo stawienie się przed lekarzem jest stresujące. Choć zapewne osoby na „lewym” chorobowym stresują się mniej, bo są zdrowe. Osoby faktycznie cierpiące, obawiają się, że lekarz wykryje u nich poważniejszą chorobę – tłumaczy dr Ireneusz Siudem, psycholog. Prawdą jest też to, że Polacy w ogóle nie lubią chodzić do lekarza, robią to zwykle w ostatnim momencie.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?