Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koncert Zakopower w Lublinie: "Energia płynęła ze sceny!"

czekoladka
czekoladka
Zakopower – jeden z najczęściej koncertujących zespołów w Polsce ponownie zagościł w Lublinie. W niedzielne popołudnie 27.11.2011 w Centrum Kongresowym Uniwersytetu Przyrodniczego odbyły się dwa mega-energetyczne koncerty zespołu. Bilety rozeszły się w mgnieniu oka, a sala wypełniona była do ostatnich miejsc.

Parę minut po 16:00 widownia już w skupieniu oczekiwała na rozpoczęcie występu.
Pojawienie się muzyków i lidera Sebastiana Karpiela-Bułecki wywołały gromkie brawa i ożywiły publiczność.

Całość rozpoczęła się refleksyjnie od utworu o tragicznym losie bacy, czyli „Milczenia owiec”, w którym można było podziwiać Sebastiana grającego na nietypowym instrumencie podhalańskim – fujarze pasterskiej. Po tym ujmującym wstępie lider przywitał publiczność i nawiązał do ostatniego pobytu w Lublinie, gdy zagrali w Sylwestra 2009.

Kolejne utwory, bardziej energetyczne, zagrane były z najnowszej płyty Boso, która pokryła się platyną. Nie zabrakło również największego przeboju „Boso”, w którym publiczność wykazała się świetną znajomością tekstu. Z wielką przyjemnością słuchało się piosenek z poprzednich płyt zespołu, odświeżonych w nowych aranżacjach i rozbudowanych o dodatkowe solówki instrumentalne. I tu wyróżniał się „Galop”, w którym w kulminacyjnym momencie dialog prowadzi perkusja z instrumentami klawiszowymi, czy też „Kac”, gdzie skrzypce na przemian przekomarzają się z dudami.

Był też cover J. Kaczmarskiego „Obława”, który zespół wykonuje w zmienionej wersji z charakterystyczną dla siebie energią i zawrotnym tempem. Ludzie bardzo dobrze się bawili, ale ze względu na specyfikę miejsc siedzących, początkowo zabrakło im odwagi do czynnej zabawy. Dopiero w piosence „Siadoj z nami”, zachęcona przez samego Sebastiana publiczność, do podejścia pod scenę, licznie bawiła się tak do samego końca.

Zespół wywołany na bis zaśpiewał „W dzikie wino zaplątani” i tym samym ponownie porwał publiczność do zabawy pod sceną. Refren można było nawet pośpiewać z Sebastianem do mikrofonu. Na zakończenie kwartet złożony z samych górali na chwilę przeniósł nas w klimaty podhalańskie wykonując przyśpiewkę o „Janicku” po góralsku.

Po koncercie dało się słyszeć mnóstwo pozytywnych komentarzy i wielokrotnie powtarzane zdanie: „energia płynęła ze sceny”, a niekończąca się kolejka po autograf do Sebastiana, najlepiej o tym świadczyła.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto