Klub Tektura na razie zostaje

Przestrzeń Działań Twórczych "Tektura” działa od 2006 r., a od trzech lat zajmuje niewielki, wolno stojący budynek na górce przy Wieniawskiej 15a. To działający najprężniej w Lublinie ośrodek kultury niezależnej, w którym odbywają się liczne koncerty, pokazy filmowe, spotkania tematyczne, warsztaty i wystawy.

Czarne chmury zawisły nad Tekturą pod koniec ubiegłego roku, kiedy Zarząd Nieruchomości Komunalnych, któremu ten budynek podlega, zapowiedział, że będzie starać się o eksmisję klubu, który formalnie nie był nawet najemcą tych pomieszczeń. ZNK wyjaśniał też, że obiekt jest w złym stanie.

Później okazało się, że miasto ma co do tego terenu zupełnie inne plany. Ratusz dogadał się z Ministerstwem Sprawiedliwości, że "na górce” powstanie centrum obsługi administracyjnej sądownictwa. Pomieszczenia miałoby zapewnić miasto, a biurowiec stanąłby właśnie przy Wieniawskiej. – Dysponując nieruchomością poszukamy podmiotu, który w formule partnerstwa publiczno-prywatnego zbuduje biurowiec – zapowiadał Krzysztof Żuk, prezydent Lublina.

ZNK nadal chce, by Tektura się stąd wyniosła. – Można się spodziewać złożenia pozwu do sądu – mówi Artur Cichoń, rzecznik ZNK. Ale co innego mówi Ratusz. – Dopóki sprawa budowy nowego biurowca się nie wyjaśni, Tektura pozostanie w obecnym miejscu – zapewnia Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik prezydenta. I dodaje, że dotyczy to także ewentualnej sprzedaży tej nieruchomości prywatnemu inwestorowi.
Miasto znalazło dla artystów nowe lokum.

– To atrakcyjnie położony obiekt w ścisłym centrum miasta. Umówiliśmy się z prezydentem, że na razie nie będziemy ujawniać, o który adres chodzi – mówi Szymon Pietrasiewicz, jeden z dowodzących Tekturą. – Mowa o budynku stanowiącym własność miasta. Tyle mogę powiedzieć – ucina Mieczkowska-Czerniak.

Teraz działacze mają opracować koncepcję funkcjonowania obiektu. Wiadomo, że Tektura nie będzie jedynym użytkownikiem budynku. Wcześniej Ratusz proponował jej inny gmach, po dawnych warsztatach szkolnych przy ul. Długiej. Ale działacze go nie chcieli tłumacząc, że znajduje się na uboczu, a okolica jest niezbyt przyjazna środowiskom kultury alternatywnej.