Zapotrzebowanie na wodę gwałtownie malało tuż przed meczem, a następnie ok. 18.20, gdy piłkę do greckiej bramki posłał Robert Lewandowski i tuż przed końcem meczu. Z wizytami w toalecie lublinianie wstrzymywali się też pod koniec pierwszej połowy.
Później zużycie wody gwałtownie wzrosło. Spłuczki zamilkły ponownie ok. godz. 19.30, gdy Przemysław Tytoń obronił rzut karny. Od telewizora nie odchodziliśmy także wtedy, gdy emocje były największe – tuż przed końcem spotkania, ok. godz. 19.50. Później znów do wodociągów wróciło życie.
Tak wyglądał pobór wody ze stacji „Zemborzycka”, z której pochodzi 40 proc. wody w lubelskich kranach.
– Także w przypadku innych ujęć wykres w tym czasie wyglądał podobnie – informuje Paweł Chromcewicz, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji.
Podobnie jest podczas innych rozgrywek Euro 2012.
– Choć oczywiście w mniejszej skali i nie aż tak wielkim skoku, jak w przypadku meczu Polaków – dodaje Chromcewicz.
Poniższy wykres przedstawia zużycie wody w trakcie meczu Polska–Grecja.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?