Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Halama: Nie jestem duszą towarzystwa

Jakub Markiewicz
Jakub Markiewicz
Znany hodowca kur – Józek, czyli Grzegorz Halama, który swoimi skeczami doprowadza ludzi do łez. Kilka dni temu zabawiał lublinian. Po występie zdradził nam kilka szczegółów ze swojego życia.

Prywatnie śmieje się Pan z...?
- Jedno z klasycznych pytań. Nie wiem, ze śmiesznych rzeczy. Kawał kawałowi nierówny. Różne sytuacje też są sobie nierówne. Nic konkretnego. Coś jest śmieszne, wiec mnie śmieszy.

A na co dzień ma Pan poczucie humoru?
- Raczej tak, ale nie jestem duszą towarzystwa.

Czyli nie zabawia Pan rodziny u cioci na imieninach?
- Nie. To jest taki mit o kabareciarzu. Kabareciarz jeździ po kraju, często jest w trasie, ciągle występuje. Ostatnią rzeczą, o której myśli to chodzenie na imprezy i bycie śmiesznym.

Wygłupiał się Pan już od przedszkola?
- Każde dziecko się wygłupia. Miałem dobry głos. Śpiewałem. Trudno powiedzieć, czy miałem talent komiczny.

Jak wygląda Pana zwykły dzień?
- Występ, a po występie wracam do hotelu. Siadam do komputera, trochę pracuję, gram, oglądam film i idę spać. Rano w samochód i dalej.

Kolejne sztampowe pytanie, które się Panu nie spodoba. Jak zaczęła się Pana przygoda z kabaretem?
- Wcześniej grałem na gitarze i śpiewałem. Zawsze chciałem śpiewać. Miałem z kolegą kapelę, taką parateatralną, parakabaretową. W sumie dziwne było to, co robiliśmy, muzycznie i sceniczne. Kolega, który założył kabaret poprosił mnie abym w jego kabarecie pośpiewał piosenki. Od piosenek się zaczęło. Spodobały się.

Jest Pan teraz sławny, rozpoznawany. Ludzie podchodzą, proszą o autografy, wspólne zdjęcie. Nie jest to męczące?
- Zależy od ludzi. Jak są kulturalni, to jest bardzo przyjemne.

Grzegorz Halama w Lublinie

Skecz o Józku od kur zrobił karierę. Spodziewał się Pan tego?
- I tak i nie. Robiąc kabaret zakładałem, że będę robił karierę, ale że konkretnie ten skecz się spodoba ciężko było wyczuć. Józek jest bardzo charakterystyczny. Kompletnie organiczny. Mocne, charakterystyczne postaci dobrze wypadają w telewizji. Kamera dobrze je widzi, chwyta.

 

Skąd Pan bierze tematy do skeczy? Leżą na ulicy?
- Różnie. Myślę o czymś, porównuję do czegoś, analizuję. I powstaje koncepcja, myśl, że tak będzie śmieszniej. Czasami pomysł przychodzi nagle, innym razem muszę posiedzieć i pomyśleć dłużej. Dziennikarze zazwyczaj chcą usłyszeć, że tematy biorę z życia. Prawda jest taka, że jest to proces psychiczny. Normalna praca mózgu, który jest już wytrenowany do wymyślania śmiesznych rzeczy. Różne są rodzaje humoru. Ruchowy jak np. w „Ani mru mru”, skojarzeniowy czy tekstowy. Ponoć komicznego talentu nie da się nauczyć. Humor podobno jest zawsze przeciwko czemuś. Jeżeli coś nas dziwi, deprymuje to wtedy pokazujemy to w krzywym zwierciadle. Nabiera to odpowiednich cech i ludzie się z tego śmieją.


Nie obawia się Pan tego, że publiczności nie rozbawi jakiś dowcip i nie będzie się śmiać?

- To jest bardzo amatorski odruch. Po jakimś czasie jest się całym dla publiczności. Nie można myśleć tylko o sobie. Powinienem myśleć o ludziach na sali. Przyszli mnie zobaczyć, zapłacili i nie powinni tego żałować.

A umiałby Pan wybrnąć z takiej sytuacji?
- Tak. Nie należy o tym myśleć na scenie w sposób egoistyczny, wtedy dużo łatwiej pokonuje się problemy i obawy. Teraz jestem chory. Byłem na scenie rozproszony. Ale umiem sobie z tym poradzić. Ważne jest doświadczenie. Mam za sobą 20 lat występowania. To, że zapomnę tekstu nie jest dla mnie problemem. Umiem to wykorzystać tak, żeby ludzie nadal mieli zabawę. Oczywiście nie można z tym przesadzać.

Gdyby nie zawód kabareciarza Grzegorz Halama byłby dziś?
- Nie wiem. Teraz dopiero się nad tym zastanawiam. To jest ciężki kawał roboty. Wszystko, co się uczciwie chce robić jest ciężkie. Wymaga energii i zaangażowania.

A jaki jest Pana zawód?
- Technik elektronik. Ale nigdy nie pracowałem w zawodzie. Od dziecka wiedziałem, że będę występować na scenie. W szkole średniej byłem pewien, że nie zostanę elektronikiem. Mój pierwszy solowy program miał być sprawdzianem, czy kabaret jest dla mnie. Poszło dobrze. Teraz, myślę sobie, że podobają mi się takie zawody jak stolarz. Stolarz bierze drewno i obrabia je. Czysta umiejętność. Jeśli umiem zrobić półeczkę, to biorę drewno i ją robię. W tym jest taka prostota. Myślę, czy nie kupić sobie narzędzi.

 

Grzegorz Halama w Lublinie

 

 Stereotyp kabareciarza to uśmiechnięty facet, tryskający humorem, optymista. Tak jest?
- To się chyba jedno z drugim nie pokrywa. Takie jest wyobrażenie ludzi. Natomiast czytając biografie komików okazuje się, że żaden z nich nie był szczególną duszą towarzystwa. Byli spokojni, zamknięci w sobie. Ludzie biorą pewne rzeczy zbyt dosłownie. Ponoć w Warszawie starsze panie w szpitalach szukały doktora Burskiego. Dziwne i infantylne jest przenoszenie wyobrażenia o człowieku ze sceny do życia prywatnego. Z drugiej strony, jeżeli jesteśmy kimś zafascynowani to wolimy wierzyć, że ktoś jest takim, jakim go sobie wyobrażamy. Z czasem uczymy się oddzielać twórczość od osobowości twórcy. Ktoś może być genialnym, wrażliwym pisarzem, a prywatnie gburem.

Wiem już, że nie lubi Pan pewnych pytań np. o najfajniejszy moment na scenie. Są jakieś inne?
- Jest taki zestaw podstawowy, który może zadać bardzo słaby dziennikarz. Ponieważ większość dziennikarzy jest nieprzygotowana i odwalają chałturę, stąd słyszę w kółko te same pytania, bardzo ogólnikowe i od razu czuję się, że dziennikarza nic a nic to nie obchodzi. 9 osób na 10 w kółko pyta o to samo. Są artyści, którzy w ogóle nie udzielają wywiadów.

I dlatego zastanawia się Pan, czy nie skończyć z wywiadami?
- Mówię o tym nie w tym sensie. Zastanawiałem się, co to za stan wewnętrzny, w którym nie życzę sobie i nie chcę udzielać wywiadów. Ja nie jestem tak popularną osobą, by stało się to uciążliwe. Na przykład lider z King Crimson w ogóle nie udziela wywiadów. Może zdarzy się raz w roku, że ktoś ma pozwolenie. Ja od 15 lat dostaje ciągle zestaw 5 tych samych pytań i po prostu jest to okropnie nudne tyle lat odpowiadać na to samo. Jaki jest mój ulubiony dowcip, z czego śmieją się Polacy, skąd pomysł na Józka, czy na co dzień też jestem wesoły lub czy politycy nie stanowią konkurencji.


To, jakich pytań Pań oczekuje? Branżowych, instruktażowych, fachowych? Przecież ludzie chcą się dowiedzieć jakim człowiekiem jest Grzegorz Halama.

- Wszyscy tak to argumentują. Problem w tym, że odpowiedzi na te pytania wcale nie pokazują jakim jestem człowiekiem. A może tak marudzę, bo dzisiaj jestem chory.

 

Dobrze, zmieniając temat. Gdzie Pan jedzie po występach w Lublinie?
- Do Gniezna, a za dwa dni Paka, największy polski festiwal kabaretów, gdzie wszyscy się razem spotykają.

Rozmawiała Dorota Krupińska

 


Od redakcji:  Przypominamy, że każdy z Was może zostać dziennikarzem obywatelskim serwisu MM Moje Miasto!
Zachęcamy Was do zamieszczania artykułów, nadsyłania materiałów foto oraz video. Czekamy na Wasze filmiki nakręcone kamerą, cyfrowym aparatem fotograficznym bądź telefonem komórkowym.

Spróbujcie swych sił w roli reporterów obywatelskich eMeMki! Pokażcie innym to co dzieje się wokół Was. Pokażcie, czym żyje Miasto.
 


od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto