Przy Mireckiego stoją teraz stare baraki i kurniki. Urząd Miasta chce, by w tym miejscu powstały mieszkania komunalne. Zdaniem urzędników, taka inwestycja niesie same korzyści - teren zostanie dobrze wykorzystany, a wielu ludzi znajdzie dach nad głową.
Mieszkańcy stanowczo protestują. Założyli komitet protestacyjny i zebrali podpisy przeciwko planowanej inwestycji. Boją się, że w willowej dzielnicy pojawią się tzw. rodziny z problemami.
W ubiegłym tygodniu mieszkańcy dzielnicy spotkali się z zastępcą prezydenta Stanisławem Ficem i dyrektorami miejskiego Wydziału Spraw Mieszkaniowych i Wydziału Inwestycji.
Prezydent Fic tłumaczył: - Wybraliśmy kilka lokalizacji w Lublinie na takie inwestycje, m.in. ul. Żelazną, Felin, Mireckiego – wyliczał. – Tu mamy grunty i dlatego możemy szybko postawić takie budynki.
Mieszkania komunalne są bardzo potrzebne, bo miejsc dla ludzi uboższych wciąż brakuje. - Ludzie przychodzą do nas i proszą o pomoc – opowiadają urzędnicy. – To nie jest żadna patologia, tylko osoby w trudnej sytuacji materialnej.
Mieszkańców Dziesiątej te argumenty nie przekonują. Twierdzą, że blok komunalny będzie swojego rodzaju gettem. Obawiają się włamań, pijaństwa, degradacji ich spokojnego środowiska i tego, że spadnie wartość ich działek.
Dlatego postulują, by zaniechać inwestycji i aby zamiast niej postawić tu budynek pomocy społecznej z punktem opieki medycznej: - W Dziesiątej można zrobić coś ciekawego – twierdzą. – Nie budujcie tu bloku komunalnego!
Także lokatorzy trzech baraków, które stoją w miejscu przyszłej inwestycji, obawiają się o swoją przyszłość. Boją się, że wylądują na bruku. Lokatorzy dwóch baraków już rok temu otrzymali wypowiedzenia.
W tym miejscu mają powstać mieszkania komunalne. fot. Tomek Koryszko
- Z pism od Zarządu Nieruchomości Komunalnych dowiedzieliśmy się, że w miejscu naszych domów ma powstać blok komunalny, a my zostaniemy przeniesieni – opowiada mieszkanka z ul. Mireckiego 6. – Ale gdzie i kiedy mamy się przenieść, tego już się nie dowiedzieliśmy.
Lokatorzy trzeciego baraku, który mieści się przy ul. Reymonta, wypowiedzeń jeszcze nie dostali. Wciąż żyją w strachu, że listonosz zapuka do ich drzwi z nakazem eksmisji. - Nie wiemy, co się z nami stanie – obawia się mieszkanka z ul. Reymonta 21/23. - Urzędnicy chyba o nas zapomnieli.
Rodziny mieszkające w barakach nie chcą opuszczać dzielnicy Dziesiątej. - Włożyliśmy dużo pracy i pieniędzy w remont budynków – zaznacza jedna z lokatorek, pani Edyta. - Chcemy tu zostać.
Artur Cichoń, rzecznik ZNK przyznaje, że budynki przy Mireckiego 4 i 6 są przeznaczone do wykwaterowania. - Ludzie nie powinni się jednak obawiać – zapewnia Cichoń. – Lokatorzy zostaną przeniesieni do innych domów.
Cichoń przyznaje, że w tej chwili nie zna planów, co będzie z rodzinami mieszkającymi w baraku przy ul. Reymonta.
Urzędnicy zapewniają, że budynek, który ma za dwa lata powstać w tym miejscu, nie będzie blokiem socjalnym przeznaczonym dla ludzi z wyrokiem eksmisji: – Będą tu mieszkać spokojni ludzie – obiecują. – Nie ma zagrożenia żadną patologią.
Za kilka tygodni mieszkańcy Dziesiątej mają znów spotkać się z władzami miasta i kontynuować dyskusję w tej sprawie.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?