Tak wyglądają tereny w dzielnicy Za Cukrownią, zwaną przez wielu dzielnicą cudów. Śmieci przybywa, bo nikt tu nie sprząta. - To, co widzę tutaj na co dzień przyprawia o zawrót głowy – opowiada pan Patryk, który mieszka w tej okolicy. – Mamy XXI wiek, jesteśmy w Unii Europejskiej, a dzielnica w samym sercu Lublina wygląda jak wysypisko śmieci.
W okresie roztopów uliczki wyglądają jak bagniste tory przeszkód. Ale nie to jest najgorsze.
- Najbardziej rażą dzikie wysypiska śmieci między uliczkami i domami – podkreśla pan Patryk. - Stosy odpadów roznoszą po okolicy psy, a wory śmieci zalegają na miejskich terenach.
Dlaczego tak się dzieje?
Bo spora część mieszkańców nie ma kontenerów na odpady, a po drugie – służby porządkowe rzadko tu zaglądają. - Brakuje śmietników, więc ludzie praktykują tzw. sąsiedzkie podrzutki zgodnie z zasadą „byle dalej od siebie" – mówi oburzony mieszkaniec dzielnicy. - Wystarczy przejść się wzdłuż budynku cukrowni, by zobaczyć przygnębiający obraz śmietniska.
Jak mówią mieszkańcy, odpady podrzucają tu także lokatorzy sąsiednich dzielnic. – Po prostu podjeżdżają autami i wywalają wory pełne śmieci na ulicę – relacjonuje zbulwersowany obserwator. – W lecie grozi tu niemal epidemią, pojawiają się chmary owadów, a nawet gryzonie.
Ale na tym nie koniec. Gdy nastają roztopy, niektórzy mieszkańcy wylewają szambo do rowów przy ulicach.
- Miałem okazję obserwować takie „nocne pompowanie" szamba – opowiada pan Patryk. – Wszystko po to, by zaoszczędzić. Pan Patryk zgłaszał te problemy Straży Miejskiej. – Prosiłem, aby przyjechali, zobaczyli, co się tutaj dzieje. Jak dotąd, bez efektu. Miasto wykazuje zero zainteresowania – skarży się nasz czytelnik.
Beata Gita, kierownik referatu oczyszczania z Wydziału Gospodarki Komunalnej tłumaczy: - Zgodnie z ustawą o utrzymaniu czystości i porządku to właściciele działek są zobowiązani ustawić na posesjach pojemniki na odpady. Wywozem nieczystości z ich terenów zajmują się firmy porządkowe, z którymi mają podpisaną umowę. Miasto nie ustawia kontenerów na śmieci na prywatnych działkach – podkreśla Gita.
To, czy właściciele domków mają podpisane umowy na wywóz śmieci sprawdzają strażnicy miejscy. Takie kontrole były ostatnio przeprowadzane w dzielnicy Za Cukrownią pod koniec ubiegłego roku. - Przy ul. Włościańskiej była jedna działka, na której były składowane odpady – mówi Ryszarda Bańka z lubelskiej Straży Miejskiej. – Okazało się, że właściciel już nie żyje, więc sprawą zajął się Wydział Ochrony Środowiska. Kontrole, które przeprowadziliśmy pod koniec ubiegłego roku wykazały jedynie sporadyczne przypadki, gdzie właściciele domków nie mieli umów na wywóz śmieci. Ogólnie nie było bałaganu.
Bańka zapowiada jednak, że jeśli dzielnica jest zaśmiecona, strażnicy pojadą na miejsce i to sprawdzą. – Sporządzimy też dokumentację fotograficzną. Jeżeli będą jakieś nieprawidłowości, przekażemy sprawę odpowiednim wydziałom lub w przypadku osób prywatnych - ustalimy właściciela – dodaje Bańka. - Za nieprzestrzeganie porządku grozi kara do 500 zł.
Co z zaśmieconymi terenami, które należą do miasta?
Marek Pukaluk z Wydziału Gospodarki Komunalnej przyznaje, że w tej dzielnicy obecnie nie są prowadzone żadne porządki. - Dzikimi wysypiskami śmieci zajmujemy się dopiero po otrzymanej interwencji – mówi. Dlatego radzi mieszkańcom, by zgłaszali im podobne interwencje. - Wtedy zajmiemy się likwidację wysypisk – zapewnia Pukaluk.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?