Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dusza z ciała wyleciała. O fotografowaniu zmarłych

malgorzata_wielgosz
malgorzata_wielgosz
Małgorzata Wielgosz
Media, ale również niekiedy artyści, karmią się rzeczami drastycznymi. Niektórzy chcą być uwiecznieni na zdjęciu, lecz jedynie za życia. Czy można i warto fotografować nieboszczyka?

To pytanie nasuwa się podczas oglądania wystawy Marcina Sudzińskiego, czynnej do 28 marca w Galerii Szkolnej Zespołu Szkół Plastycznych im. Cypriana Kamila Norwida w Lublinie przy ul. Muzycznej 10 A, ale również oglądając materiał fotograficzny „Pożegnanie zmarłego w domu”, ilustrujący artykuł „Pieśni pogrzebowe na Lubelszczyźnie” autorstwa Agnieszki Kościuk zamieszczony w Piśmie Folkowym „Gadki z Chatki” w niedawno ukazanym numerze 108.

Fotografie nieboszczki Marcin Sudziński umieścił pośród nie budzących kontrowersji: widoków Lublina z camera obscura, mgławicy pszczół, portretów. I te ostatnie wzbudzają najwięcej emocji. Wystawa, pod opieką kuratorską Pauliny Zarębskiej–Denysiuk, jest jubileuszowa, bo akurat minęło 10 lat od kiedy Sudziński rozpoczął swoją przygodę z fotografią. Dlatego zawiera cały przekrój zdjęć. Co zatem zobaczymy na wystawie?

– Zdjęcia ułożone w serie prezentują kolejno: źródła rzeki, nad którą spędziłem wczesne dzieciństwo – wymienia Marcin Sudziński. – Szukam boskiej siły manifestującej się przez żywioł. Fotografując Czerniejówkę dałem wyraz temu, że jest właśnie rzeką mojego dzieciństwa. Znalazły się również kadry przedstawiające zwłoki w trumnie oraz zwyczajowe gesty z przebywania i wynoszenia trumny z nieboszczykiem w jego domu, fotografie mojego psa, z którym żyłem i opiekowałem się w chorobie przeszło czternaście lat. Jeśli chodzi o zdjęcia mojego czworonoga, nie są to słodkie zdjęcia pieska. Zajmowałem się zwierzęciem, które było chore, wymagało zastrzyków o stałej porze. Moje życie musiało zostać podporządkowane cyklowi życia psa. Pokazuję również zdjęcia z przestrzeni mojego miasta wykonane za pomocą camera obscura. Portrety studyjne i plenerowe to dziedzina fotografii, którą zajmuję się najczęściej, ale również pokażę powiększenie z kolodionowego negatywu, przedstawiające pszczoły na wylocie ula, naświetlane przez ponad dwie minuty. Są to miniatury, które musimy oglądać z bliska, poświęcając każdej fotografii swoją uwagę. Miniatura wciąga nas w przygodę. Trzeba podejść, przyjrzeć się. Odbitki starałem się zrobić jak najlepiej - zapewnia.

A co jeśli musimy wpatrywać się w kontrowersyjne kadry? Duże emocje wywołują bowiem zdjęcia Sudzińskiego z ostatniego pożegnania jego babci.

– Kiedyś to było tradycją, że fotografowało się rodzinę z nieboszczykiem – tłumaczy Marcin Sudziński. – Ja miałem w sobie ciekawość, jak wygląda moja babcia w trumnie. Niekiedy oddaję duchowy wymiar tego, co przedstawiam. W moich zdjęciach chodzi nie tylko o symbolikę, ale i o fakty – podkreśla. – Fotografuję miejsca, gdy czuję, że świadomość z nimi związana odchodzi od ludzi. Powody fotografowania były zawsze te same, towarzyszyła temu ta sama, co na początku przygody refleksja i zdziwienie rzeczywistością.

Małgorzata Wielgosz

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto