Wbrew wcześniejszym zapowiedziom w wyjściowej jedenastce Motoru zabrakło Artura Bożyka. Doświadczony obrońca nie grał w ostatnich pięciu spotkaniach z powodu urazu i trener Ryszard Kuźma jako partnera dla Dawida Ptaszyńskiego na środku obrony wybrał Przemysława Żmudę. Bożyk zaś w niedzielę wystąpił w roli... komentatora telewizyjnego.
Choć to goście uznawani byli za faworytów, to początek spotkania potwierdził starą piłkarską prawdę, że mecze derbowe rządzą się swoimi prawami.
Co prawda już w pierwszej minucie w dogodnej sytuacji znalazł się Jakub Grzegorzewski, ale strzelił bardzo niecelnie i piłka minęła prawy słupek lubelskiej bramki. Po chwili gospodarze zaczęli grać coraz śmielej, a łęcznianie ograniczali się do powstrzymywania ataków rywali. W 12 minucie rzut wolny z głębi pola wykonywał Rafał Król, piłka trafiła na głowę Ptaszyńskiego, poszybowała jednak wysoko nad bramką. Sześć minut później lublinianie dwukrotnie w ciągu kilkudziesięciu sekund zagrozili bramce Jakuba Wierzchowskiego. Najpierw w zamieszaniu przed polem karnym łęcznian do piłki dopadł Krzysztof Lipecki oddając kąśliwy strzał, po którym bramkarz gości z trudem wybił piłkę na rzut rożny. Po wznowieniu gry przed szansą stanął Popławski. Kapitan Motoru przyjął piłkę na klatkę piersiową i strzelił lewą nogą prosto w ręce golkipera rywali. Pod koniec pierwszej połowy do głosu doszli górnicy, jednak ich nieśmiałe ataki nie poczyniły większego zamieszania w polu karnym Motoru. Pierwsza połowa nie przyniosła rozstrzygnięcia.
Po przerwie gra była wyrównana.
Piłkarze obu drużyn skupiali się na grze w środku pola, a pojedyncze ataki nie przynosiły efektów. Jedną z pierwszych groźniejszych sytuacji stworzyli lublinianie. W 59 minucie po dośrodkowaniu Łukasza Misztala uderzenia głową próbował Karol Drej, ale piłka ponownie poszybowała nad poprzeczką. Dziesięć minut później jedną z najdogodniejszych okazji zmarnowali łęcznianie. Z lewej strony celnie dośrodkowywał Wojciech Musuła i Przemysław Mierzwa jedynie przyglądał się, jak Grzegorz Szymanek „główkuje” obok bramki. Po chwili na lewym skrzydle piłkę wywalczył Misztal, zagrał ją do Popławskiego, który z ostrego kąta strzelił obok bramki. Ostatecznie spotkanie, które mogło się podobać kibicom nie przyniosło rozstrzygnięcia.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?