Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chmury nad Motorem

Tomasz Maciuszczak
Tomasz Maciuszczak
W meczu drugiej kolejki pierwszej ligi Motor Lublin przegrał u siebie z Widzewem Łódź 0:1. Mecz kończono niemal w zupełnych ciemnościach.

Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania dali o sobie znać pseudokibice obu drużyn. Do pierwszych zamieszek doszło przed stadionem, ale krewkich kibiców przegonili policjanci, strzelając gumowymi pociskami. Tuż po pierwszym gwizdku, kiedy sympatycy Widzewa weszli do swojego sektora chuligani starli się na koronie stadionu. Leszek Gawron, który sędziował sobotnie spotkanie przerwał grę. Mecz wznowiono po ok. pięciu minutach, kiedy policjanci zaprowadzili porządek na trybunach.

Po wznowieniu gry obie drużyny próbowały atakować, ale ich akcje kończyły się przed polem karnym rywali. W 20 minucie rozpoczęła się akcja, która jak się później okazało przesądziła o losach spotkania. Przemysław Żmuda w dziecinny sposób dał się ograć rywalowi, a po chwili Tomasz Lenart faulował wbiegającego w pole karne Adriana Budkę i sędzia Gawron wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Łukasz Masłowski. Bramkarz Motoru Przemysław Mierzwa wyczuł intencje strzelca, odbił jednak piłkę przed siebie i nieatakowany Masłowski, tym razem skutecznie skierował piłkę do siatki.

W szeregach Motoru szczególnie aktywny był Janusz Iwanicki. Walczył aktywnie o każdą piłkę, biegał po lewym skrzydle, ale jego dośrodkowania powstrzymywali łódzcy obrońcy. Pierwsza połowa skończyła się minimalnym prowadzeniem Widzewa.

Po przerwie lublinianie przystąpili do ataków na bramkę Bartosza Fabiniaka. W 50 minucie po podaniu Marcina Popławskiego w dogodnej sytuacji znalazł się Kamil Król, ale strzelił zbyt lekko, prosto w ręce łódzkiego bramkarza. Dziewięć minut później sam na sam znalazł się Popławski, ale futbolówka odskoczyła mu zbyt wysoko i Fabiniak nie miał problemów z jej złapaniem. W 64 minucie samotnie w kierunku bramki rywali biegł Rafał Wawrzyńczok, jednak zamiast strzelać, zdecydował się na dośrodkowanie i obrońcy wybili piłkę na róg.

Chwilę wcześniej mogło jednak być po meczu. W 60 minucie na 16. metrze piłki nie opanował Budka, dopadł do niej Łukasz Mierzejewski, ale mając przed sobą pustą bramkę strzelił obok słupka.

Do końca meczu brakowało już dogodnych okazji, a ostatnie 15 minut piłkarze rozegrali niemal w zupełnych ciemnościach, ponieważ chmury, które zebrały się nad stadionem całkowicie przysłoniły zachodzące słońce, do tego zaczął padać deszcz. - Pamiętam mecz rozgrywany w podobnych warunkach. Trenowałem wtedy Ruch Chorzów i graliśmy z Avią w Świdniku w Pucharze Polski - mówił po spotkaniu trener Widzewa, Waldemar Fornalik. - Doszło do dogrywki i w międzyczasie zrobiło się zupełnie ciemno. Ustawiono wtedy cztery duże fiaty, odpalono reflektory i udało się dokończyć spotkanie.

Waldemar Fornalik miał po meczu powody do zadowolenia, w zupełnie innym nastroju był trener Motoru, Ryszard Kuźma. - Gdyby nie prosta strata bramki, ten mecz ułożyłby się inaczej. Zadziałała magia Widzewa, moi zawodnicy trochę się przestraszyli - mówił lubelski szkoleniowiec. - Nie ustępowaliśmy zbytnio rywalom, ale nadal musimy uczyć się mądrego grania. Ciągle brakuje nam ogrania i doświadczenia.

Lubelscy piłkarze pierwszych punktów w tym sezonie będą musieli więc szukać w kolejnym spotkaniu. W środę czeka ich wyjazd do Stalowej Woli na mecz z tamtejszą Stalą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto