Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Casting na lokatora (mapa)

Łukasz MM-kowicz
Łukasz MM-kowicz
Ma pan dziewczynę? Ile czasu z nią spędza? Co pan studiuje? Pali pan papierosy? Gdzie pracuje? Ile zarabia? Takie pytania usłyszeliśmy, gdy wybraliśmy się wynająć mieszkanie.

Do tej pory castingi na lokatora odbywały się w Warszawie i Krakowie. Jednak wzrost cen lubelskich mieszkań i akademików spowodował, że w Lublinie coraz częściej dochodzi do takich praktyk. Sprawdziliśmy, jak to wygląda.

W mieszkaniu na Czechowie, najpierw zostaliśmy zarzuceni mnóstwem pytań. Niektóre ocierały się o nasze intymne sprawy. – Czy ma pan dziewczynę? Jak często się spotykacie? Czy spędzacie razem noce? – zarzuciła nas pytaniami kobieta wynajmująca mieszkanie.

Kiedy doszło do ustalania ceny wynajmu pokoju, okazało się, że kwota podana w ogłoszeniu właśnie się podniosła się z 280 zł na 320 zł od osoby.
Tuż po wyjściu z mieszkania, pod blokiem spotkaliśmy kolejnych chętnych do wynajęcia tego pokoju. Jak się okazało, oni usłyszeli już inne kwoty. – Zastanówcie się, bo mam wielu chętnych – mówiła do nich kobieta. Za najmniejszy pokój w mieszkaniu liczyła sobie już 400 zł. – Studenci Akademii Medycznej mają pieniądze, na pewno ktoś się znajdzie – komentowała.
Tak więc, ceny wahają się w zależności od tego, czy ktoś wygląda na zamożnego czy nie. Wysokość kaucji zwrotnej również była inna dla nas, a inna dla nich. Nam proponowano 100 zł, podczas gdy kolejni zainteresowani usłyszeli cenę dwukrotnie wyższą.

Sami studenci też podbijają ceny. Tak było w jednym z mieszkań na LSM. – Mamy wynajęte pokoje do końca września. Ale już od kilku tygodni odbywały się wycieczki zwiedzające mieszkanie. Właścicielka ciągle przyprowadzała ludzi do oglądania mieszkania – opowiada Ola, studentka psychologii i dodaje, że pokoje dostały te osoby, które zaproponowały wyższą cenę, niż podana w ogłoszeniu. – Fakt, mieszkanie ma fajną lokalizację. Ja jednak bym nie dała się tak zwariować, szukałabym czegoś innego, tańszego.

Ale z tym może być problem. Bo w akademikach ceny też poszły w górę. W prywatnym akademiku „Burżuj” przy ul. Langiewicza 26 za jednoosobowy pokój trzeba zapłacić 500 zł. Pomimo to, nie ma tam wolnych miejsc. – Wolę mieszkać tutaj za 500 złotych i nie mieć problemu z właścicielem, czy rachunkami za wodę i prąd – mówi Krzysztof, mieszkaniec „Burżuja”.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto