Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Borys czeka na miłość

konto usunięte1
konto usunięte1
Przywiązali go do wanny i przez rok nie wyprowadzali na świeże powietrze. Kiedy załatwiał się w domu, bili go. W taki sposób mieszkańcy „opiekowali się” Borysem.

Historię Borysa opisywaliśmy kilka dni temu. Pies czeka na nowego właściciela. Przypomnijmy. W ubiegłym tygodniu, inspektorzy Straży dla Zwierząt dostali sygnał, że w mieszkaniu przy Koryznowej, kobieta i jej konkubent maltretują dwuletniego amstafa. Pojechali na miejsce.

- Widać, że zwierzę było bardzo źle traktowane. Właścicielka twierdziła, że psa maltretował konkubent, który już z nią nie mieszka. Pies nie wygląda tak źle, jak przedstawiali to sąsiedzi. Ale warunki, w jakich jest trzymany są straszne, bo lokal jest bardzo mały, a zwierzęcia nikt nie wyprowadzał na dwór przez rok – opowiada Zdzisław Małysz, prezes lubelskiego oddziału Straży dla Zwierząt, który był przy ul. Koryznowej i oglądał psa. - W lokalu o powierzchni ok. 20 mkw. mieszkają 4 osoby – dwoje dorosłych, dwójka dzieci i pies. Właścicielka zwierzęcia tłumaczyła, że nie mogła zajmować się psem, bo dużo pracuje i opiekuje się dziećmi. Z kolei babcia, która z nią mieszka ledwo chodzi i nie może wyprowadzać psa. Borys nie miał się gdzie załatwiać, dlatego robił to w domu, za co z kolei był karcony.

My też sprawdziliśmy, w jakim stanie jest Borys. Pies jest dość chudy, ale widać, że nie był głodzony. Gdy nas zobaczył, załatwił się na klatce schodowej, a potem schował do mieszkania. Starsza pani, którą zastaliśmy w mieszkaniu twierdziła, że zwierzak jest dobrze traktowany. Zapewniła nas, że chętnie odda go w dobre ręce.

- To jest pies rasy amstaf, więc powinien mieć przestrzeń i możliwość do uwolnienia energii, która w nim drzemie. Na szczęście jest on jeszcze młody, a do tego mądry i przy nowym, dobrym właścicielu ma szanse na normalność – dodaje prezes Małysz. - Gdy ludzie decydują się na opiekę nad psem, powinni się zastanowić czy będą mieć do tego odpowiednie warunki. Tak naprawdę to pies, tak jak i człowiek, rodzi się dobry, a dopiero my dorośli swoim zachowaniem stwarzamy z niego bestię, która atakuje.

Zdaniem Małysza, jeśli pies rzuca się na człowieka to jest to wyłącznie wina właściciela, który źle traktuje swojego pupila. - W Polsce, tak jak w Anglii, Danii i Szwecji ludzie powinni zdawać egzamin, który wykaże czy przyszły właściciel nadaje się do posiadania psa. Niestety przypadki znęcania się nad zwierzętami są coraz częstsze. W Lublinie, tylko przez ostatnie dwa miesiące, zarejestrowaliśmy ich około 50 – ubolewa Małysz.
Np. trzy tygodnie temu, strażnicy interweniowali w sprawie owczarka, nad którym mieszkaniec Lubartowskiej znęcał się przez cztery lata. Pies był zamykany w ciemnej kuchni i katowany, przez co zrobił się agresywny i teraz trzeba go będzie uśpić.

Za znęcanie się nad zwierzętami grozi grzywna od 50 zł albo kara do 2 lat więzienia. Takie sygnały można zgłaszać do Straży dla Zwierząt: tel. 512 085 286, Lubelskiego Animals: 081 526 06 69 lub Straży Miejskiej: 986.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto