Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Boją się, że stracą część działek w Ogrodzie Działkowym „Maki”

MIRO
MIRO
MIRO
Nie tak dawno prezydent Polski podpisał korzystną ustawę dla działkowców, a tu dość niespodziewanie może spotkać ich cios ze strony urzędników Urzędu Miasta Lublin.
Materiał Dziennikarza Obywatelskiego

28 lutego 2014 roku w siedzibie Urzędu Miasta Lublin odbyła się „dyskusja publiczna” nad przyjętymi rozwiązaniami w projekcie planu miejscowego zagospodarowania przestrzennego miasta Lublin - część VI w obszarze Pomnika Męczeństwa na Majdanku wraz ze strefą ochronną oraz prognozą oddziaływania na środowisko. Wszystko byłoby w porządku, gdyby mieszkańcy zostali należycie poinformowani o spotkaniu, na którym mogli przedstawić własne uwagi.

Owszem, stosowna informacja pojawiła się w Biuletynie Informacji Publicznej, ale bądźmy realistami, kto z nas śledzi zamieszczone tam informacje. Jeśli jakieś wzmianki o dyskusji pojawiły się w lubelskich mediach, to umknęły one uwadze działkowców.

- Nic nie wiedziałem o planowanej dyskusji, nie zauważyłem nawet żadnej informacji na tablicy informacyjnej na terenie ogródków działkowych – skarży się jeden z działkowiczów. – Gdybym wiedział, z pewnością wziąłbym udział w spotkaniu, bo sprawa dotyczy również mojej działki, którą uprawiam od ponad 30 lat. Działkowcy to głównie starsi ludzie, do których taka informacja w ogóle nie dotarła i nie mogli przez to uczestniczyć w dyskusji jaka była przed nimi ukrywana.

Okazuje się bowiem, że przygotowany do przyjęcia przez Radę Miasta projekt ustanawia strefę ochronną wokół byłego obozu zagłady, która wg projektu od strony ogródków działkowych ma wynosić 100 metrów, a jest to maksymalna szerokość, jaka została wskazana w ustawie o ochronie terenów byłych hitlerowskich obozów zagłady. Wiążę się to z likwidacją bardzo dużej ilości działek w Ogrodzie Działkowym „Maki”, leżącym na pograniczu Majdanka.

Nie tak dawno prezydent Polski podpisał korzystną ustawę dla działkowców, a tu dość niespodziewanie spotyka ich cios ze strony urzędników Urzędu Miasta Lublin.

Ustalenie tak dużej szerokości pasa strefy ochronnej od strony ogródków działkowych wywołało oburzenie wśród działkowców. Trudno bowiem zrozumieć dlaczego od strony działek musi być ona tak szeroka, jeśli dużo węższa jest planowana od strony budynków (ok. 20 m) przy końcu ulic Dulęby, Żmichowskiej, Tetmajera i jeszcze węższa od tyłów budynków od strony ulicy Wyzwolenia.

Uzasadnienie w koncepcji planu w tej kwestii wydaje się śmieszne: „funkcja (działek – przyp. autora.) sprzyja organizacji imprez różnych form rekreacji w tym imprez plenerowych (hałas), czy grillowanie co dodatkowo stwarza niebezpieczeństwo zaprószenia ognia”.

- Na działkach nie ma hałasu – stwierdza jeden z działkowiczów. – Jeśli nawet ktoś rozpala grilla, to odbywa się to rzadko w godzinach wieczornych i bez zakłócania spokoju. Grill nie może spowodować zaprószenia ognia, a w porozumieniu z Zarządem Ogrodu Działkowego „Maki”, można wprowadzić w tym pasie dodatkowo całkowity zakaz palenia ognia otwartego. Na działkach nie ma prądu, więc ogranicza to długi pobyt działkowców i eliminuje całkowicie korzystanie z głośnych odbiorników telewizyjnych i radiowych. Skąd więc hałas, który słyszą urzędnicy? O wiele bardziej i to z większej odległości słyszalna jest głośna muzyka wydobywająca się z głośników wystawianych przez okno w domkach na ulicy Wilczej, gdzie w niektórych taki zwyczaj panuje. Podobnie z tej okolicy słyszalne są głośne odgłosy wesel, czy też innych okazjonalnych imprez. Takie imprezy nie odbywają się w Ogrodzie Działkowym „Maki”, więc nie można obwiniać za hałas działkowców.

Ogródki działkowe istnieją koło muzeum od 37 lat i jak dotąd nie utrudniały jego funkcjonowania. Zgodnie ze wspomnianą ustawą strefa ochronna może być dużo mniejsza niż 100 m nie jest więc konieczna likwidacja tak wielu działek, jaką przewiduje projekt. Potrzebna jest jedynie dobra wola i ustalenie dodatkowych zasad z korzystania z terenu objętego ochronnym pasem.

- Nie wyobrażam sobie życia bez mojej działki – kontynuuje mój rozmówca. – Od wiosny do późnej jesieni jesteśmy tam z żoną prawie codziennie. Jest to dla nas, ludzi starszych, rzecz bardzo istotna, której zostaniemy pozbawieni. Czy jeszcze ktoś jest nam w stanie pomóc?

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto