Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bogusław Baniak: Wychowam wam dobrego trenera

Maciej Tomczak
Maciej Tomczak
To zapomniany klub, o którym w całej Polsce mówi się z uśmiechem na ustach. Chcę to zmienić - zapowiada nowy trener Motoru w rozmowie z MMLublin.

W środę późnym wieczorem działacze Motoru Lublin podpisali umowę z trenerem Bogusławem Baniakiem. Były szkoleniowiec m. in. Pogoni Szczecin oraz poznańskich Lecha i Warty zastąpił dotychczasowego opiekuna lublinian Mirosława Kosowskiego.

MMLublin: Dlaczego zdecydował się pan przyjąć propozycję działaczy Motoru?
Bogusław Baniak: Powiem szczerze, że uderzyła mnie ich szczerość. Nie czarowali, nie owijali w bawełnę. Często jest tak, że zatrudniając nowego trenera składa się obietnice bez pokrycia. Tu od początku przedstawiono mi sprawę jasno, niczego nie ukrywano. Poza tym rodzina mojej żony mieszka niedaleko Lublina. Siostrzeniec, który jest kibicem Motoru dzwonił i prosił: wujek, pomóż. Pierwszej propozycji, złożonej w grudniu nie przyjąłem. Byłem świeżo po pracy w Warcie, chciałem trochę podreperować zdrowie, w międzyczasie miałem nawet propozycje z Estonii. Ostatecznie, po długich rozmowach, dałem się namówić na pracę w Lublinie.

Nie było obaw? Przecież wiadomo, że w klubie się nie przelewa.
- Odebrałem ostatnio sporo telefonów, wśród nich były głosy odradzające pracę w Motorze. Doskonale wiedziałem, że to zapomniany klub, o którym w całej Polsce mówi się z uśmiechem na ustach. Długo Zastanawiałem sie, dlaczego tak jest. Teraz chciałbym to zmienić.

Jest to możliwe?
- Motorowi potrzebny jest impuls, który nada mu nową twarz. Tu potrzebna jest pomoc urzędów miejskiego i marszałkowskiego. Przecież ten klub z 60-letnią tradycją to obok piłkarek ręcznych jedna z wizytówek miasta i województwa. Grali tu reprezentanci Polski, m. in. Władysław Żmuda, Jacek Bąk, czy Modest Boguszewski. Lublin to piękne miasto, kandydat do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku. Kiedy pracowałem w Pogoni Szczecin, udało się odbudować wizerunek klubu i poprawić jego sytuację. Liczę, ze w Lublinie też będzie to możliwe. Ale do tego potrzeba czynów.

Zamierza pan ściągnąć do Motoru nowych zawodników?
- Rozmawiałem z kilkoma piłkarzami, którzy byliby chętni do gry w Motorze. Mogę powiedzieć, że to znane nazwiska. Dzwonili do mnie menadżerowie, którzy mówili, że za żadne skarby nie puściliby swojego podopiecznego Motoru, ale ze względu na moją osobę są gotowi to zrobić. W pierwszej kolejności zamierzam się jednak skupić na obecnym składzie i zadbać o to, żeby piłkarze mieli płacone pensje. Oni przetrwali trudny okres w klubie i za to należy im się ogromny szacunek. Każdemu dam szansę pokazania się w meczach sparingowych. Dopiero wtedy będę podejmował decyzje o ewentualnych wzmocnieniach.

Z działaczami ustaliliście listę spraw wymagających pilnego załatwienia.
- Chcę, żeby zespół pojechał na tygodniowe zgrupowanie. Prezes i tajemniczy sponsor obiecali, ze uda się to zrealizować. Jeśli pojedziemy na obóz, to będzie to ogromna niespodzianka dla całej Polski. Najważniejsza pozostaje jednak kwestia zaległych wypłat dla piłkarzy.

Wybrał już pan swoich współpracowników?
- Jeszcze za wcześnie, by o tym mówić. Na pewno z klubem musi współpracować lekarz i fizjolog. Nie trzeba ich zatrudniać na stałe. Chodzi głównie o okres przygotowawczy, ponieważ musimy wiedzieć, jak zespół jest przygotowany. W tej roli widziałbym profesorów Jana Chmurę i Jerzego Wielkoszyńskiego, którzy mogliby pracować dochodzeniowo. Zapewniono mnie, że będę miał do dyspozycji dwóch masażystów.

Jak będzie wyglądała kadra trenerska? Widzi pan w niej miejsce dla dotychczasowego trenera Mirosława Kosowskiego?
- Zaprosiłem go do współpracy, ale zrozumiem, jeśli wybierze samodzielne prowadzenie zespołu i poszuka nowego pracodawcy. Do tej pory zaproponowałem zarządowi Roberta Mioduszewskiego, którego widzę w roli asystenta i oczywiście opiekuna bramkarzy. Znam go bardzo dobrze, jako piłkarz był dla mnie przykładem profesjonalisty. Liczę, że sprawdzi się także jako trener. Chciałbym, żeby prowadzeniem banku informacji i wyszukiwaniem talentów zajął się Sławomir Kozłowski. Jako swoich asystentów zamierzam zaproponować Modesta Boguszewskiego i Andrzeja Rycaka. Chcę też współpracować z Pawłem Maziarzem i Marcinem Syroką. Wychowam wam dobrego trenera. To ludzie stąd, zwiazani z klubem. Chciałbym, żeby od moim okiem uczyli się trenerki. Wychowam wam dobrego trenera, który kiedyś będzie w stanie samemu poprowadzić Motor.

Wierzy pan w utrzymanie w pierwszej lidze?
- Gdybym nie wierzył, to nie jechałbym tyle kilometrów i czekał na propozycję z ekstraklasy. Rozum mówi nie, ale serce podpowiada tak. Wielu już nas skreśliło, ale pamiętajmy, że piłka jest przewrotna i nieobliczalna i wszystko jest możliwe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto