Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Biedronka zachowywała się niegodziwie

Redakcja
Właściciel sieci „Biedronka” nie dostanie 100 tys. zł odszkodowania od swoich byłych pracowników.

Sąd Apelacyjny odrzucił pozew spółki Jeronimo Martins, która domagała się zadośćuczynienia za twierdzenie prezesa Stowarzyszenia  Poszkodowanych Przez Wielkie Sieci Handlowe Biedronka, który stwierdził, ze ta firma wykorzystuje swoich pracowników i łamie ich prawa.

To już druga przegrana Biedronki.

W październiku ub. roku po 3 latach procesu Sąd Okręgowy odrzucił pozew spółki Jeronimo Martins. Sprawa trafiła przed oblicze Temidy po wywiadzie w Kurierze Lubelskim. Prezes stowarzyszenia Edward Gollent przytoczył szereg zarzutów wobec Biedronki, min. o tym, ze firma celowo nie płaci swoim pracownikom za nadgodziny, szykanuje osoby próbujące się jej przeciwstawić czy oszukuje swoich dostawców. Oburzona siec skierowała pozew do sądu.

W ubiegły wtorek Sąd Apelacyjny nie miał wątpliwości, ze roszczenia Biedronki nie są zasadne.

– Zachowanie sieci wobec swoich pracowników było niegodziwe. Twierdzenia stowarzyszenia były w większości prawdziwe. Sieć naruszała prawa pracowników – uzasadniała sędzia Danuta Mietlicka. – Firma Jeronimo Martins twierdziła, ze naruszono jej dobre imię. Aby uznać to za zasadne sieć Biedronka powinna wykazać, ze wskutek wypowiedzi członków stowarzyszenia straciła klientów czy kontrahentów. Nic takiego nie miało jednak miejsca – tłumaczy sędzia Mietlicka.

Sąd przytoczył ustalenia poprzedniej instancji.

– W aktach sprawy są zeznania kilkudziesięciu pracowników Biedronki, którzy przyznali, że pracowali po kilkanaście godzin chociaż mieli ¾ etatu – wyjaśnia sędzia Mietlicka. – Zjawisko naruszania praw pracowniczych było powszechne – dodaje.

Sąd stwierdził, ze stwierdzenie, ze pracowników „dręczono” nie było w tym przypadku obraźliwe. – Pracownicy byli traktowani przedmiotowo, straszono ich utrata pracy. Musieli zajmować się wszystkim – mówi sędzia Mietlicka. Sąd przytoczył przykład jednej z pracownic sieci w Ustce Anety Glińskiej. Kobieta umarła z powodu pęknięcia tętniaka, pośrednim powodem tego była zbyt ciężka praca. – Warunki pracy narażały Anetę Glińską na niebezpieczeństwo utraty życia. Pęknięcie tętniaka jest ściśle związane z ciężka praca – stwierdzili biegli powołani w śledztwie dotyczącym mieszkanki Ustki.
Wyrok jest prawomocny. Biedronka będzie musiała ponieść koszty procesu

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto