Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bezdomna kotka i ludzie dobrej woli

Redakcja
Chyba tylu samo jest przeciwników bezdomnych kotów w mieście, co ich zwolenników. Ci drudzy twierdzą na przykład, że dzięki tym czworonogom nie ma szczurów i myszy wokół posesji.
Ten materiał bierze udział w konkursie dla Dziennikarzy Obywatelskich MM Lublin!

- Proszę poruszyć w prasie sprawę kotki, żyjącej w ruinach zabudowań, w których od dłuższego czasu już nikt nie mieszka – usłyszałem w słuchawce kobiecy głos. – Dokarmiamy ją, dbamy o nią, ale jest tak zimno, że zwierzę chyba nie wytrzyma bez większej pomocy.

Na drugi dzień pojechałem pod wskazany adres na jedną z lubelskich ulic. Ruina już z daleka rzuca się w oczy. Nietrudno więc było mi zlokalizować posesję z czworonożną sublokatorką. Drzwi zamknięte na przysłowiowe cztery spusty, okna zabite deskami. Brama z kłódką na łańcuchu. A wszystkiego dodatkowo zdalnie strzeże jedna z firm ochroniarskich, o czym informuje właściwa tabliczka.

A tuż pod bramą dostrzegłem pojemniki na jedzenie. Były puste, więc zawartość skonsumowano. Ich duża ilość wskazuje na to, iż są sukcesywnie tam przynoszone. Ale puste uprzątnąć już trudno, gdyż dostępu do posesji strzeże zamknięta brama. Pojemniczki kładzione są na podstawkach w taki sposób, aby spożywająca strawę kotka, nie marzła w łapki.

- Mieszkamy obok, więc zainteresowaliśmy się tą kotką, która przyzwyczaiła się do miejsca i nie chce stamtąd odejść – kontynuował kobiecy głos w słuchawce. - Była bardzo wychudzona, głodna, więc żal się nam jej zrobiło i tak zaczęliśmy dokarmiać zwierzę. Teraz, gdy jest tak bardzo zimno, cztery razy dziennie przynosimy jej jedzenie. Kotka nas zna, ale nie jest zbyt ufna. Gdy ją zawołamy, wychodzi zza domu i czeka, aż zostawimy jedzenie i oddalimy się. Potem sama podchodzi, je i wraca na swoje legowisko, które ma gdzieś w podpiwniczeniu zrujnowanego domu. A wchodzi do niego od strony podwórka.

Kotka została wysterylizowana i cały czas znajduje się pod bezinteresowną opieką weterynarza. Podobno po tym zabiegu trochę chorowała, co mogło właśnie wpłynąć na jej stosunek do człowieka, pełen rezerwy i podejrzeń. Bo człowiek zapewne kojarzy się jej nie tylko z pełną miską, ale także i z bólem!

Choć wiedziałem, że kotka nie jest zbyt ufna, zaryzykowałem i zawołałem ją. Po chwili wyszła zza rogu domu, patrzyła na mnie i czekała. Zaskoczył mnie jej wygląd.

Spodziewałem się kota wychudzonego, zaniedbanego i zmarzniętego. A ona jest puchata, raczej najedzona i niezbyt „szczupła”. Nawet jej majestatyczny chód wskazuje na pełny brzuch i na to, że poza bramą czuje się bezpiecznie. Z kieszeni wyciągnąłem koci przysmak, położyłem go na podkładce i oddaliłem się. Wtenczas kotka przyszła, cały czas obserwując mnie i będąc gotową do szybkiego odejścia. Zjadła, popatrzyła na mnie, jakby dziękując, a następnie, nie spiesząc się, odeszła w stronę legowiska.

- Proszę może jednak nie pisać o naszej kotce – po dwóch dniach znów usłyszałem w komórce znajomy mi już kobiecy głos. - Bo gdy ją złapią, to zawiozą do schroniska, a tam wcale jej lepiej nie będzie niż tutaj. Kot, jak wiadomo, przyzwyczaja się do miejsca, a nie do człowieka. Ona czuje się w tej ruinie jak u siebie w domu. Ale to jest w rzeczywistości właśnie jej dom. Nikt jej tam nie przeszkadza, nikt jej nie niepokoi. Nasza piątka dokarmia kociaka, a gdy trzeba, pomaga mu weterynarz. Zwierzak jest najedzony, ma ładne grube futerko. W schronisku też kotka ta miałaby pełną miskę, ale chyba nie aż tyle szczerze kochających ją serc wokół…

Długo rozmawiałem z jedną z opiekunek bezdomnej kotki. W końcu przekonałem ją i uzyskałem zgodę na opublikowanie tekstu o tym zwierzęciu. Ale całkowicie zmieniłem pierwotną koncepcję wypowiedzi.

Z artykułu, którego celem miał być apel o pomoc dla bezdomnego kota, powstał ten o miłości grupy ludzi gorących serc do czworonożnego potrzebującego opieki przyjaciela, który już za kilka godzin w wigilijną noc przemówi, być może, ludzkim głosem…

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto