Wizyta w Lublinie kolumbijskiej dentystki, która miała odbyć podróż do bram Nieba i piekła po uderzeniu piorunem została odwołana, właśnie z powodu negatywnego stosunku arcybiskupa do całej sprawy.
Gloria Polo twierdzi, że po uderzeniu piorunem zapadła w śpiączkę i wtedy to właśnie odbyła mistyczną podróż w zaświaty, zawitała nawet u bram Nieba i piekła.
Kobieta miała pod koniec marca zawitać do Lublina. Było to jednak uzależnione od zaproszenia ze strony metropolity lubelskiego. Ponieważ metropolita takiego zaproszenia nie wystosował, wizytę odwołano.
- Co do pani Glorii Polo, to moja informacja skierowana do charyzmatyków informowała tylko, że nie prześlę do niej zaproszenia – wyjaśnił metropolita. - Nie widzę powodu, dla którego miałaby być oficjalnym gościem Episkopatu. Natomiast nigdy nie powiedziałem, że nie wpuszczę Glorii Polo do Polski. To nie są moje kompetencje, by czuwać na granicach i kontrolować dokumenty, kto wjeżdża do kraju. Ja tylko stwierdzam, że nie widzę potrzeby, by naszą polską religijność opierać na religijności tych osób, które opowiadają jak wędrowały w zaświatach, kiedy uderzył w nie piorun.
Podobne odczucia arcybiskup miał także w stosunku do uzdrowiciela z Ugandy.
- Nie widziałem powodu, aby te osoby miały przynieść szczególnie inspirujące przesłanie dla problemów katolicyzmu w Polsce – tłumaczy arcybiskup. - Zresztą ci, którzy organizowali przyjazd uzdrowiciela z Ugandy dokładali starań, żeby ośmieszyć całość tego spotkania. Najpierw podawano, że wskrzesił 27 osób, potem obniżano tę liczbę, ostatecznie do 7 osób. To nie wygląda poważnie. Osoby, które reagują w ten sposób powinny sobie zrobić porządny rachunek sumienia. To one ośmieszają chrześcijaństwo i zniechęcają ludzi do kościoła.
Arcybiskup krytykuje też zbyt entuzjastyczne wyrażanie swojej wiary i podkreśla, że w instrukcji na temat modlitwy w celu osiągnięcia uzdrowienia od Boga czytamy, że nie może dochodzić do form histerii, sztuczności, teatralności, czy sensacyjności. - Tego typu zachowania ośmieszają praktyki religijne i są schodzeniem na poziom kiczu – mówi metropolita. I dodaje, że nie jest przeciwny temu, by w naszej liturgii był obecny element radości oraz przeżywania imponującej więzi. - Nie chodzi o to, byśmy czuli się, jak ludzie z izolatek - tłumaczy. - Jeżeli jednak ktoś rzuca się na podłogę i zaczyna krzyczeć, to jest to i teatralność i sztuczność i kiepska teologia.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?