Problem dotyczy kilkuset decyzji w latach 2004-2008. Z naszych informacji wynika, że urzędnicy mogli anulować nawet ponad milion złotych zaległych składek.
Agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego weszli do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w połowie grudnia. Śledztwo wszczęto najprawdopodobniej po anonimie, który trafił do biura. – Kontroli poddane są decyzje umarzania, odraczania i rozkładania na raty należności z tytułu składek na ubezpieczenia społeczne wybranych podmiotów w latach 2004-2008 – informuje Temistokles Brodowski, rzecznik CBA. Ale wstrzymuje się od szczegółowych komentarzy.
Z naszych informacji wynika, że wysoko postawieni pracownicy ZUS nie robili nic z zaległymi składkami na ubezpieczenie społeczne, a potem umarzali postępowania w tej sprawie. Tymczasem, zakład może domagać się spłacenia długów w okresie nawet do 10 lat od momentu powstania zaległości. Jeśli ten termin minie, a urzędnicy nie podejmą żadnej decyzji w danej sprawie, centrala ZUS w Warszawie żąda wyjaśnienia bezczynności. Z tego powodu umorzenie mogło być po prostu wygodniejsze.
– Tajemnicą poliszynela jest, że najczęściej sprawy umarzano tuż przed datą ich przedawnienia – mówi nam anonimowo jeden z pracowników ZUS w Lublinie. – W grę wchodziły zarówno duże pieniądze jak i mniejsze kwoty. Mówiło się nawet o umorzeniu 2 mln zł – dodaje.
Ustaliliśmy, że pracownicy ZUS mogli anulować długi zarówno firmom prywatnym, jak i państwowym. - Jedna z takich decyzji w stosunku do dużego dewelopera zbiegła się z zakupem u niego mieszkań dla dzieci bardzo wysoko postawionego urzędnika Zakładu – zdradza nasz rozmówca.
Wewnętrzne kontrole nie wykazywały jednak żadnych uchybień, ponieważ jak ustaliliśmy, w lubelskim oddziale doskonale było wiadomo, kiedy można spodziewać się inspekcji z centrali. Do tego czasu wszystkie dokumenty były uzupełniane i na papierze decyzje wyglądały na zgodne z prawem.
W ZUS-ie pracownicy boją się rozmawiać o kontroli. – Wszystko jest trzymane w tajemnicy. Chociaż agentów widać na korytarzach, to temat jakby nie istniał – irytuje się jeden z pracowników placówki.
Oficjalnie Zakład nie chce komentować sprawy. - Mogę wyjaśnić jedynie, iż prowadzona kontrola nie wpływa w żaden sposób na pracę oddziału – ucina Wojciech Andrusiewicz, rzecznik ZUS w Lublinie.
Pracownicy są przesłuchiwani nawet po kilka godzin. – Ludzie wychodzą z takich rozmów mocno roztrzęsieni. Kobiety są tak zdenerwowane, że po wszystkim zwyczajnie płaczą – opowiada jeden z pracowników Zakładu.
CBA zapowiada koniec kontroli w tym miesiącu, jednak według naszych informacji agenci pozostaną w ZUS-ie do czerwca. Na podstawie wyników kontroli powstanie raport. Jeśli potwierdzi nieprawidłowości, urzędnikom może grozić sąd.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?