Przypomnijmy: o tragicznych skutkach spożycia galarety z mięsem wieprzowym, zakupionej od małżonków spod Mielca, 55-letniej Reginy S. i 56-letniego Wiesława S. głośno zrobiło się 17 lutego. Po śmierci 54-letniego Jurina N. okazało się, że w związku z zatruciem w następstwie spożycia wyrobów sprzedawanych z samochodu w Nowej Dębie hospitalizowane były również kobiety w wieku 67 i 72 lat.
Mięso domowej produkcji
- W domu zatrzymanego małżeństwa policjanci zabezpieczyli około 20 kg wyrobów mięsnych (…). Z dotychczasowych ustaleń wynika, że Regina S. i Wiesław S. hodowali trzodę chlewną dla podreperowania budżetu domowego i wyrabiali z niej wędliny i produkty garmażeryjne, które następnie sprzedawali na targowisku - przekazała Polska Agencja Prasowa.
Jak podaje PAP, Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu przedstawiła obydwojgu małżonkom zarzut, zgodnie z którym „działając wspólnie i w porozumieniu, narazili na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu trzy ustalone osoby poprzez sprzedaż im galarety mięsnej uprzednio wyrobionej we własnym gospodarstwie domowym, z mięsa zwierząt niewiadomego pochodzenia, które nie było ewidencjonowane, bez spełnienia wymagań do prowadzenia produkcji wyrobów mięsnych".
55-latka i 56-latek przyznali się do zarzucanego im czynu, odmawiając składania wyjaśnień. Przebywają na wolności – z dozorem policyjnym oraz zakazem produkcji i sprzedaży wyrobów mięsnych.
Przesadzili z azotynem sodu
Choć sekcja zwłok zmarłego Ukraińca nie dała odpowiedzi na pytanie, co było bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny, wyniki badań produktów mięsnych sprzedawanych przez Reginę S. i Wiesława S. są jednoznaczne.
- Jeżeli chodzi o próbki galarety, która – jak podejrzewają śledczy – spowodowała zatrucie pokarmowe, stężenie azotynu sodu było w niej bardzo wysokie. Wahało się od 16 tys. do 19 tys. na kilogram produktu - powiedział nam w środę prof. Stanisław Winiarczyk, dyrektor Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach. To właśnie tam trafiły na badania zabezpieczone przez organy ścigania produkty.
Nasz rozmówca zaznacza, że azotyn sodu jest powszechnie stosowany podczas peklowania mięsa. Dopuszczalne wartości wynoszą jednak 100 do 150 miligramów na kilogram surowca.
- Taka ilość azotynu sodu, jaka znalazła się w galarecie na pewno jest toksyczna dla człowieka - nie kryje dyrektor Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach.
Bardzo wysokie stężenie szkodliwego związku chemicznego stwierdzono wyłącznie w galarecie. W rozmowie z PAP prof. Winiarczyk zauważył, że azotyn sodu mógł zostać dodany do niej w tak dużej ilości „przez przypadek lub omyłkowo”. W innych dostarczonych analitykom produktach mięsnych był na poziomie niezagrażającym zdrowiu i życiu człowieka (10-20 miligramów na kilogram produktu).
- Prokuratura przekazała nam jeszcze substancję oznaczoną jako „nieznana”. Jak się okazało, to czysty chemicznie azotyn sodu - przekazał prof. Stanisław Winiarczyk.
Prowadzone w podlubelskiej placówce wielokierunkowe badania toksykologiczne jeszcze się nie zakończyły. Według PAP, produkty z Nowej Dęby analizowane są także pod kątem obecności w nich m.in. jadu kiełbasianego i związków chemicznych stosowanych w truciznach na gryzonie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?