Jego osiągnięcia i sukcesy są niepodważalne. Kronikarze podsumowują: przez zespół w tym czasie przewinęło się 8,5 tys. studentów uczelni, odwiedzili 360 razy kraje na pięciu kontynentach, koncertowali w wielkich salach i małych domach kultury. Uczestniczyli w wielu międzynarodowych konkursach zdobywając laury i przywożąc nagrody i dyplomy uznania. Zawsze wywołując zachwyty i aplauzy publiczności.
Byli i są piękną wizytówką uniwersytetu, naszego miasta i kraju.
Zdarzało się, że gdy zagranicą pytano, co to jest UMCS, odpowiedź brzmiała – że nie uniwersytet, ale Zespół Tańca Stanisława Leszczyńskiego. Zespół był i jest najlepszym ambasado-rem Polski. Wywoływało to swoistą i kąśliwą zazdrość niektórych nawet rektorów uczelni.
Na obchody 60-lecia zjeżdżają dawni jego członkowie.
Przewidziano koncerty aktualnego składu Zespołu, ale też koncert seniorów i niezależnie od tego par małżeńskich, które się skojarzyły w pracy i szlifowaniu programów tanecznych. Takich par w Zespole naliczono ponad sto. Wychowankowie zespołu prowadzą ponad 40 zespołów tanecznych w różnych miastach w kraju.
W ciągu 38 lat w okresie wakacyjnym w Lublinie prowadzono kursy folklorystycznych tańców.
Ukończyło je ponad 3,5 tys. młodych ludzi niemal z całego świata. Nikogo już nie dziwi, że instruktorzy, absolwenci tych kursów, uczą mazura czy kujawiaka na Ukrainie, w Australii, Anglii, Dani, Francji, Niemczech, Argentynie i wielu innych. Teraz przyjeżdżają na konkursy do Rzeszowa ze swoimi zespołami. Zdobywają nagrody. W koncertach prezentują kulturę polską. Na zajęciach ćwiczebnych zespołu nie mówi się o tym, żeby młodzi ludzie byli patriotami.
Rozmawia się o tańcu i jego artystycznych walorach, rodzi się zamiłowanie do folkloru.
Młodzi ludzie sami w sobie rozbudzają miłość i wolę do kultywowania pięknych tańców ludowych. One są nasze, pochodzą z naszego regionu, po prostu z Polski, z naszej ojczyzny.
Kiedy na stadionie olimpijskim w Azji zaproszony Zespół UMCS zaprezentował polskie tańce, a tubylcy rozpostarli dookoła boiska biało-czerwoną wstęgę, wzruszenie i duma ogarnęły wszystkich.
Gdy niegdyś w swoim artykule obwieściłem, że nadchodzi zmierzch ery polskiego folkloru, w tym zespołów tańców ludowych, wybuchła na forum lubelskim niemal afera. Walczyła o dobre imię tego rodzaju zespołów p. Wanda Kaniorowa założycielka Zespołu Pieśni i Tańca Ludowego Ziemi Lubelskiej. Polski folklor będzie wiecznie żywy, głosiła kierowniczka zespołu z ul. I Armii WP.
Nie dowierzałem. Ale po latach, po obserwacjach, po licznych koncertach i podróżach, w których towarzyszyłem zespołom w wyjazdach zagranicznych, zdanie zmieniłem.
Polski folklor będzie wieczny, tkwi w nas zbyt głęboko, żeby łatwo pozbyć się tej tradycji, która stała się częścią kultury narodowej.
Uczestniczyłem w wielu przedsięwzięciach, które pozwalały trwać i rozwijać się polskiemu folklorowi. Miałem swój drobny udział w tych letnich polonijnych kursach folklorystycznych dla instruktorów tańca ludowego. A także poprzez popularyzowanie choćby corocznych festiwali i konkursów kazimierskich śpiewaków.
Będzie wieczny dzięki kultywowaniu przez nasze zespoły tańca ludowego, dzięki – można by skrótowo powiedzieć – takim herosom promującym pamięć o mazurach, kujawiakach, krakowiakach, tańcach łowickich, lubelskich, czy innych ludowych, jak mgr Stanisław Leszczyński. I jego następca kierujący dziś Zespołem Tańca Ludowego UMCS Lech Leszczyński. A także dzięki tej ogromnej armii instruktorów wychowanych pod okiem lubelskich fanatyków tanecznego folkloru.
Idę na koncert do Chatki Żaka, pokłonić się tancerkom i ich partnerom, oklaskać zespół muzyczny, orkiestrę i jej występy.
Nisko pokłonić się twórcy Zespołu, Mistrzowi i jego sarmackim wąsom. Niech będą wieczni!
Alojzy Leszek GzellaZobacz także:
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?