Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zakupy w Lublinie bacznie kontrolowane

Łukasz MM-kowicz
Łukasz MM-kowicz
Maksymalnie 30 kg cukru i tylko 12 butelek napoju gazowanego. Tyle możesz kupić na święta w Tesco. W innych sklepach trzeba zapisywać się na listę, żeby dostać makowca lub indyka.

Szał zakupów na wigilijny stół powoli daje się odczuć. Prawdziwe oblężenie, jak co roku przed świętami, przeżywają cukiernie. – Już na dwa tygodnie przed Wigilią przyjmujemy zamówienia na ciasto – mówi Agnieszka Laskowska z cukierni Tutti-Frutti. - Jeżeli klient chce kilka rodzajów słodkości, pobieramy zaliczkę.

W grudniu niektórzy sprzedawcy notują nawet dziesięciokrotny wzrost przychodów. – Normalnie w ciągu tygodnia sprzedajemy jakieś 20-30 kilogramów ciasta. Przed Bożym Narodzeniem nawet 300 kilogramów! – tłumaczy Andrzej Rudziński z cukierni przy ul. Głębokiej. – Zamówienia zaczynamy przyjmować na trzy tygodnie przed świętami.

Ci, którzy nie zdążą tego zrobić, nie musza załamywać rąk. – Zawsze przygotowujemy podwójną porcję ciasta z myślą o klientach, którzy przychodzą do nas w ostatniej chwili – zapewnia Rudziński.

Gazowane tylko w 12 butelkach

Duże sklepy wychodzą z założenia, że towar trzeba lublinianom wydzielić. Kartka informująca o tym, wisi w hipermarkecie Tesco. – Przed świętami mamy spore promocje na przeróżne produkty, dlatego musimy stosować pewne ograniczenia – wyjaśnia Michał Kubajek, rzecznik prasowy Tesco. – W tym okresie, hurtowe zakupy robią u nas często właściciele mniejszych sklepów. Potem sprzedają ten towar po wyższych cenach. Chcemy zapobiegać takim przypadkom, bo zależy nam, żeby nasze produkty dotarły do jak największej liczby klientów – dodaje.

Dlatego w Tesco, kilku produktów nie kupimy w dużej ilości. – Jednej osobie możemy sprzedać maksymalnie 30 kilogramów cukru i np. tylko 12 butelek popularnego napoju gazowanego – mówi Kubajek.

Zakupy jak w hurtowni

W sieci hipermarketów Real można kupić tylko tyle, ile potrzebuje przeciętna rodzina. – Real jest siecią sprzedaży detalicznej, nie hurtowej. W każdej gazetce z ofertą promocyjną znajduje się następująca adnotacja: „Sprzedaż tylko w ilościach odpowiadających zapotrzebowaniom gospodarstwa domowego”. Prawo jednak nie definiuje pojęć takich jak: „ilość odpowiadająca zapotrzebowaniom gospodarstwa domowego” czy „ilość hurtowa”. Z tego względu każda sytuacja, gdy klient chce dokonać zakupu większej ilości  towaru, rozpatrywana jest indywidualnie, a decyzja podejmowana jest przez dyrektora marketu. Bierze on pod uwagę towarzyszące danej sytuacji okoliczności jak np. okres przedświąteczny – mówi Katarzyna Pertykowska z sieci hipermarketow Real.

Żadnych ograniczeń nie wprowadza E.leclerc. – Nie określamy ile można kupić u nas towaru - mówi Anna Wojciechowska ze sklepu E.leclerc przy ulicy Turystycznej.

Indyk z zeszytu

Jak na limitowane towary reagują lublinianie? – Moim zdaniem, takie ograniczenia nie mają sensu. Przecież jedna osoba może zrobić takie same zakupy kilka razy. Można też przyjść do sklepu z mamą, siostrą czy bratem – uważa Anna Mielnik z Lublina.
- Nie wiem po co hipermarket wprowadza takie zasady. Przecież klient może iść do innego marketu i tam zrobić zakupy w dowolnej ilości – mówi Krzysztof Dąb z Lublina.
- A ja się wpisuję na listę w naszym osiedlowym sklepie mięsnym – mówi Halina Król z Czechowa. – Właścicielka przywozi świeże indyki, które rozchodzą się w bardzo szybkim tempie. A ja wolę kupować u niej, niż w jakimś wielkim molochu. Dlatego już miesiąc przed świętami, wpisuję się do jej zeszytu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto